Pamiętasz jak myślałaś_łeś, że na randce było świetnie, chemia, motylki? A potem cisza? Co tam, że telefon nie dzwoni, ale nie ma nawet biedackiej emotki na messengerze! Nic. Tak. Jakbyś. Nie. Istniał_a. Welcome to ghosting – pojęcie wzięte z randkowania i tinderowania, które przeniosło się w świat rekrutacji i ma się świetnie.
Ghosting 1.0
Termin „ghosting” czyli traktowanie drugiej strony tak, jakby przestała istnieć (wiecie, stała się duchem, umarła, zniknęła… you get it) po nawiązaniu jakiejś, dwustronnej relacji pojawił się w HR-ach, tak jak wiele rzeczy, za sprawą informatyków.
Był taki czas, kiedy ssanie na rynku pracy IT było tak duże, że kandydaci przebierali w ofertach. Pracowało się na szóstym piętrze, pukało się do biura na siódmym, negocjowało stawkę i można było tak sobie przeskakiwać z piętro na piętro, coraz wyżej, z coraz wyższą pensją.
Po forach HR-owych krążą opowieści o tym, jak kandydaci masowo nie odpowiadali na maile i telefony rekruterów po tym, jak kwalifikowali się do kolejnych etapów. O tym, jak nie przychodzili NIGDY do pracy, mimo że wszystko było dogadane. Jak – i to jest coś, co jest dla mnie tak niewyobrażalne, że chyba skrycie marzę o tym, by być kiedyś w takiej sytuacji, nie ważne z której strony – w trakcie rozmowy o pracę odbierali telefony od innego pracodawcy i, nie kończąc spotkania, opuszczali je bez słowa.
Boom. HRowcy załamywali ręce, rwali włosy, co tu robić, co tu robić. Kandydacie nas ghostują, nie ma kto rabotać, a nawet jak przyjdzie, to zaraz pewnie sobie pójdzie…
Rynek pracodawcy robi nowe rozdanie
(Jak sobie z tym poradzono? Wdrożono programy budujące więź, zachęcające pracowników do pozostania w firmie na dłużej. Rynek trochę się nasycił. Jak w każdej bajce o popycie i podaży, niewidzialna różdżka rynku zadziałała i problem rozwiązał się sam).
Nadszedł też rynek pracodawcy. Pandemia, wzmagająca ostrożność w rekrutowaniu. I Wróżka Niewidzialna Ręka Rynku znów zaczęła bawić się suwakami: teraz podaż pracowników / kandydatów (z wielu branż) zaczęła znacznie przekraczać popyt. I co się stało?
HRowcy masowo przestali odpowiadać na maile i zgłoszenia kandydatów i kandydatek. Ghosting przeszedł na drugą stronę i ma się świetnie. Z czego wynika?
Jest ktoś lepszy – tak jak w randkowaniu, bywa. Z racji znacznej podaży, a także ograniczonej liczbie godzin w dniu, rekruterzy wolą poświęcić swój czas bardziej obiecującym kandydatkom i kandydatom.
Zwrot akcji – rekrutacja może jeszcze trwać, mogą nad Tobą debatować albo zakończyli ją z sobie tylko znanych powodów (restrukturyzacja, zmiany kadrowe wewnątrz działu).
Nie umiesz czytać – mogło być tak, że nie dopełniłaś_łeś jakiś formalności i dokonałaś_łeś autosabotażu. Na co im ktoś, kto na tym etapie nie wykonuje poleceń?
Nie potrafią dawać feedbacku – jeżeli się nie odezwą przez dłuższy czas, domyślisz się, że dzieci z tego nie będzie, a sami nie będą musieli sprzedać Tobie, ani innym odrzuconym osobom, złych wiadomości
Ghosting zarówno w wykonaniu kandydatów jak i rekruterów, spowodowany jest przede wszystkim chęcią zaoszczędzenia czasu. I o ile nie przewidzisz czy staniesz się jego „ofiarą”, warto zawsze dobrze przygotować się do rozmowy, spełnić wszystkie oficjalne wymagania i instrukcje i, w razie wątpliwości, zatelefonować lub napisać do HR.
Możesz też się podnieść, otrzepać i iść dalej – może piętro wyżej czeka pracodawca, który bardziej szanuje swoich potencjalnych pracowników?