fbpx

Start-up czyli sport ekstremalny własnego biznesu

Lubię przypominać, że można inaczej, na przykład pisząc o gig economy oraz o tym, co może się dziać szybciej niż myślisz. Dlatego dziś, w obliczu właśnie ogłoszonego kolejnego lockdownu i niechybnego obłędu z tym związanego, proponuję rozwiązanie dla lekko szalonych: własny start-up.

start-up natalia flroek personal branding doradztwo zawodowe jak założyc startup
Koncepcja wydaje się prosta.

Szybka check-lista start-upowca

Niech zgadnę: widzisz siebie na hamaku w Ubud, słomka w kokosie, poklikasz sobie z 15 minut na macu między sesjami medytacji, a w tym czasie Twoje konto urośnie o kilka milionów. Albo nie! Widzisz raczej niepewnego siebie gościa w polarze (lub w normcorowej bluzie z kapturem jeżeli wolisz wersję rodem z US and A), który ma problem z patrzeniem w oczy, ale ma też masę świetnych, ratujących świat pomysłów. Myślę, że za te stereotypy podziękujemy Silicon Valley i Elonowi Muskowi. A może jednak sprzedajesz stary kożuch przez Vinted, dostawca Ubera przywozi Ci ramen i wcale przy tym nie myślisz, że stoi za tym człowiek?

Stoi. I zanim dojdzie do poziomu znanego nam z nagłówków portali, czeka go/ją bardzo długa (i dość dobrze zdefiniowana, mająca własny język i subkulturę) droga.

Krok pierwszy: na początku był pomysł. Ale nie byle jaki. Pomysł, który rozwiązuje bardzo konkretny, powszechny problem. Tak jak hulajnogi elektryczne idealnie sprawdzają się w pandemii dla ludzi, którzy nie chcą jeździć transportem miejskim. Ale ale! Pomysł to nie wszystko, ten pomysł musi być skalowalny – czyli w wygodny sposób rozwiązujący ten problem dla bardzo wielu, a najlepiej wszystkich, którzy go posiadają. Stąd hulajnóg jest siec połączona aplikacją i możesz je zostawiać gdzie chcesz (tylko, błagam, nie na środku chodnika!).

Masz taki pomysł? Gratuluję. Nikogo to nie obchodzi.

Krok drugi: walidacja. Póki nie udowodnisz, że serio wiele ludzi ma ten problem i że serio aktualny sposób radzenia sobie z nim jest gorszy od Twojego, a najlepiej pokażesz, że hajs się zgadza (albo realne perspektywy, że będzie się zgadzał) to inwestorzy nie będą chcieli za bardzo z Tobą rozmawiać. A każdy start-up, nawet Google, poszedł kiedyś po kasę by móc skalować tak jak sobie wymarzył. Jak to zrobić? Zbadać rynek, dzwonić po potencjalnych klientach, pisać artykuły, promować się, dołączyć do akceleratora… and the list goes on. To druga odznaka start-upowego harcerza: znalezienie odpowiedniego sposobu udowodnienia prawdziwości swojej koncepcji.

Krok trzeci: nie wiem, mój start-up nie przebrnął przez krok drugi i na razie odłożyliśmy go na półkę 😉 A tak poważnie, krok trzeci to ciężka praca. Zanim będzie ten hamak, McLaren i komisje śledcze, przygotuj się na brak życia. Zazwyczaj start-up jest projektem na boku, który zaczyna pożerać coraz więcej Twojego czasu, ale ponieważ w niego wierzysz (i czekająca gratyfikacja też wydaje się być tego warta) robisz, robisz i robisz. Mówi się, że start-upowiec musi być trochę obłąkany i tak, teraz bardzo przydaje się ta cecha. Słyszałam też definicję, że jest się gotowym poświęcić niewyobrażalne ilości czasu i zaangażowania na projekt o bardzo niskiej szansie sukcesu, wierząc, że gdy ten sukces nastąpi, będzie spektakularny. Pięknie ujęte jest to tutaj.

think outside the box natalia florek personal branding doradztwo zawodowe
Klisza i frazes, ale jednak motto każdego start-upowca!

A potem kolejne rundy finansowania, kolejni użytkownicy i Twoja strategia wyjścia, czyli to co zrobisz i kiedy gdy sukces nadejdzie.

Myślisz, że to coś dla Ciebie? Nie? To zawsze warto przytoczyć historię powstania YouTube’a. Myślę, że kojarzysz ten (start-upowy!) portal, który teraz wydaje się najbardziej oczywistą rzeczą na świecie :P. Jednym z bodźców stworzenia była słynna afera „nipplegate” kiedy to Justin Timberlake przez przypadek obnażył sutek Janet Jackson podczas występu na Super Bowl. (Przyszli) Twórcy YouTube’a bardzo chcieli to zobaczyć, ale nigdzie nie mogli dokopać się do filmiku z tego wydarzenia. I… BOOM! Dlatego z pełną powagą mówię, że każdy może być start-upowcem, jeżeli tylko motywacja jest odpowiednia. Wiec wiesz, może będziesz jednorożcem?

Kiedy będziesz sukcesem rekrutacyjnym?

Zastanawiałaś / łeś się kiedyś nad tym? Dla Ciebie sukcesem rekrutacyjnym pewnie będzie to, że dostaniesz pracę na której Ci zależy i koniec. Nie sądzę, byś zastanawiał/a się nad tym co zdecydowało o wyborze właśnie Ciebie – wiadomo przecież: Twoje doświadczenie, umiejętności oraz czarujący sposób bycia 😉 No więc, nie. Nie do końca.

Jako wierni czytelnicy tego bloga 😉 wiecie już, że:

  • na rozmowę kwalifikacyjną trafiają ludzie o podobnych (podobnie wysokich!) kwalifikacjach i doświadczeniu
  • rozmowa kwalifikacyjna ma na celu głównie sprawdzenie tego jak myślisz i działasz, a nie co potrafisz (jeśli chcesz dowiedzieć się w jaki sposób: sprawdź darmowy prezent)
  • mimo że głównie mówi osoba z HR-ów, Twoim celem powinna / powinien być szef/owa. To oni podejmą decyzję.
rozmowa kwalifikacyjna natalia florek personal branding sukces rekrutacyjny
Jaki znak dasz, że to właśnie Ty jesteś sukcesem rekrutacyjnym?

Jesteś więc sukcesem rekrutacyjnym jeśli:

  • Twój sposób bycia uzupełnia zespół zarówno w sposób jaki pracujesz i dzielisz się swoją wiedzą i doświadczeniem, ale także w taki sposób w jaki wchodzisz w interakcję
  • Ty i Twoi najbliżsi współpracownicy jesteście – uwaga, będzie bardzo naukowe stwierdzenie – z „jednej gliny”. Uzupełniacie się (patrz punkt pierwszy), ale w taki sposób, że żadne z Was nie musi udawać kogoś innego by dowieźć zadania do końca
  • Twój nowy szef / nowa szefowa szanuje Ciebie i Twoje umiejętności na tyle, że od pierwszego dnia jesteś wdrażana/y w konkretne, realne zagadnienia, bez konieczności udowadniania swojego autorytetu
  • Po 30 dniach wszyscy mają wrażenie, łącznie z Tobą, że pracujesz tam już od bardzo dawna

Tak, wygląda na to, że te zakulisowe aspekty, to coś czego nie masz jak się dowiedzieć przed rozmową, nie ma też za bardzo jak się przygotować. To trochę tak, że każdy do Wielkanocnej sałatki warzywnej dodaje trochę coś innego, ma inne proporcje majonezu i jogurtu, a Ty masz za zadanie donieść jeden, pasujący idealnie składnik. Trafisz albo nie. Sama świadomość, że to trochę tak działa już działa na Twoją korzyść.

work harder work smarter natalia florek personal branding rozmowa kwalifikacyjna sukces rekrutacyjny
A ja myślę, że work smarter!

Możesz też spróbować się dowiedzieć, czego dany manager lub managerka szuka. Trochę pisałam o tym tutaj. Może być tak, że nie do końca wpiszesz się w jego / jej dokładne wymagania, ale sam fakt, że się tym interesujesz pokazuje Twoją dużą świadomość, co faktycznie jest dla niej / jego ważne w tej rekrutacji.

Czy każdy manager zdaje sobie z tego sprawę? Ha! Oczywiście, że nie. Nadal, podobnie jak dla aplikujących, wielu z nich uważa, że kryteria formalne wystarczą. Ale, jeszcze raz – skoro jesteś na rozmowie kwalifikacyjnej, to znaczy, że najprawdopodobniej te wymagania już spełniasz. Sam/a możesz więc zadbać o odpowiednią chemię i bycie brakującym puzzlem.

Jeżeli jesteś tzw. hiring manager – a wiem, że zjawia się ich tutaj co najmniej kilkoro 😉 – zastanów się kogo brakuje w Twoim zespole. Z kim ta osoba będzie najbliżej współpracować? Jakie cechy powinna mieć, by Cię nie denerwował/a we współpracy i sprawiał/a, że nie będziesz kwestionować swojego autorytetu?

Warto też obejrzeć wszystkie te TED talki, dobrze posłuchać kogoś mądrego 😀

Dziś krótko, bo trzeba przygotować się do wywiadu dla Projekt Przyszłość. Mnie też możecie posłuchać! 😀

Miej to w czterech literach: SWOT WOOP i VUCA

Mój mąż i jego przyjaciel mają z okresu studiów wspólny żart, dotyczący ich edukacji. Twierdzą, że każdy z nich zapamiętał dwie rzeczy: pierwsza, to to, że statki stoją w niedziele na redzie, bo wpływanie do portu jest droższe. Drugiej zapomnieli. Nie będzie dziś o poziomie edukacji wyższej w Polsce, a tym bardziej nie będzie o mężu 🙂 Zastanawiałam się natomiast, że gdybym ja miała tak na szybko wskazać tę jedną rzecz, którą wyrecytowałabym przez sen to byłaby to analiza SWOT*. I o tym będzie dziś, a także o innych „czterech literach”, które przydadzą Ci się w przygotowaniach do zmiany pracy i budowaniu samooceny – wszak o tym miało być w marcu.

Jeszcze szybko zaproszę Cię do pobrania darmowego pdf-u, w którym jest „50 pytań, które może paść na Twojej rozmowie kwalifikacyjnej”. Na ile znasz odpowiedź? A wiesz DLACZEGO w ogóle są zadawane? To też pomoże Ci w budowaniu pewności siebie w procesie rekrutacyjnym.

SWOT

Serio, z tym SWOT-em bez żartów – przydało mi się nawet w kilku całkiem życiowych decyzjach, nie musi być od razu biznesowo. O co chodzi? O analizę aktualnego stanu rzeczy w oparciu o mocne (Strengths) i słabe (Weaknesses) strony oraz szanse (Opportunities) i zagrożenia (Threats). To dość stare i podstawowe narzędzie analizy ekonomicznej, używane na przykład w biznes planach. A ponieważ Twoje plany zmiany pracy są jak najbardziej Twoim biznesem, zastosuj ją do siebie. Podziel kartkę na krzyż i wypisz mocne i słabe strony – to ta łatwiejsza część. Bardzo dobrze, jeżeli mocnych stron jest więcej – o to chodzi.

Teraz szanse – to sprzyjające Ci warunki, ale nie takie, na które masz bezpośredni wpływ. Na przykład szansą teraz jest wzrost wszelkich usług dostarczanych bezpośrednio do domu. Podobnie z zagrożeniami – to hamulce, które dzieją się same: niestabilność branży turystycznej, postępująca automatyzacja sektora bankowego.

Dobrze zrobiony SWOT pokaże Ci wyraźnie na czym stoisz oraz przygotuje Cię na wiele potencjalnych pytań z rozmowy kwalifikacyjnej (patrz wspomniany .df 🙂 )

Analiza SWOT doradztwo zawodowe peronal branding Natalia Florek
Oto romantycznie przedstawiona analiza SWOT 😉

WOOP

Czasem lubię zakończyć zdaniem okrzykiem woot, woot! jak coś mnie bardzo ucieszy, ale tym razem chodzi o coś innego. Tak jak SWOT był ustaleniem szczegółowo Twojej sytuacji, WOOP będzie strategią dalszego działania.

WOOP jest metodologią ustalania sobie celów, ale pozbawiona jest magii i motywacji większości innych podobnych sposobów, mimo że całkiem romantycznie zakłada, że marzenia = cele. Jest natomiast naukowo potwierdzone (no, ba, nie będzie tu innych opcji!), że działanie w ten sposób podnosi skuteczność w realizacji celu, i to DWUKROTNIE.

W jest od wish, czyli tego co chcesz i o czym marzysz. Wypisz to pod swoim SWOT-em w kolumnie. Obok zastanów się nad O – outcome. Co się stanie gdy uda Ci się ten cel osiągnąć? Jaki jest najlepszy, możliwy scenariusz? Wypisuj! Ta część działa motywująco – powtarzasz sobie właściwie dlaczego to jest dla Ciebie ważne i dlaczego chcesz to zrobić. Dalej już nie będzie tak miło. Drugie O to obstacles czyli wszystkie przeszkody, które staną Ci na drodze w realizacji. (To jest ten moment, w którym każde z Was pewnie zanotuje „brak czasu”…). Uzmysłowienie sobie ich pozwala się na nie mentalnie przygotować. Co jeszcze nam to zapewni? P czyli plan. Najlepiej sformułowany w taki sposób: Jeżeli (tu wstaw jakąś przeszkodę) to (tu wstaw swój plan na jej pokonanie).

woot okrzyk kobieta siła doradztwo zawodowe personal branding natalia florek
Kobieta robiąca „woot!” ale może też zadowolona z osiągniętych celów?

VUCA

Zazwyczaj działa się od ogółu do szczegółu, ja tym razem największy ogół zostawiłam na koniec. VUCA opisuje zastaną sytuację i spokojnie mogę stwierdzić – i nie jestem w tym odosobniona – że od marca 2020 stan VUCA jest naszą normą. Myślę też, że należy przyjąć, że normą pozostanie już na zawsze: określenie „świat VUCA” zyskuje na popularności z dnia na dzień.

VUCA wzięło się z armii amerykańskiej i opisu sytuacji, w której wojsko (przynajmniej amerykańskie, które chyba tak lubi) znajduje się najczęściej: Volatility (zmienność), Uncertainty (niepewność), Complexity (złożoność) i Ambiguity (niejednoznaczność). W jednym zdaniu, na wojnie najwyraźniej nigdy do końca nie wiadomo o co chodzi, a my powinniśmy zawsze pamiętać, że jesteśmy na wojnie.

To niezbyt optymistyczne założenie, ale ta świadomość pozwala nam działać ostrożniej, z planem, na niepełnej ilości danych, ale i bez zaskoczeń. Zachęca do zgłębiania kompetencji przyszłości (znam dobry blog 😉 ) i zadbania o rozwój poprzez wzięcie sprawy w swoje ręce.

vuca doradztwo zawodowe personal branding natalia florek
A tu klimatyczne, ale trochę niepokojące VUCA 😉

*Wyrecytuję przez sen także pierwsze i trzecie prawo Newtona – i to po angielsku – bo tego wymagała od nas pani od fizyki w pierwszej klasie liceum. Naprawdę, wielokrotnie powtarzała „kiedy przyjdę i obudzę cię w nocy”. Nie polecam tego allegrowicza, choć wspominam z sentymentem 😉

Przebranżowienie bez straty rytmu Twojej ulubionej piosenki

Nie oszukujmy się, odpowiedź na pytanie „co ja mam robić ze swoim życiem” raczej nie nadchodzi w oczywisty sposób, a na pewno nie jest tak, że nagle jakiś neon zaczyna mrugać i świecić, że to jest właśnie TO. Są różne zwroty akcji – ekhm, na przykład globalna pandemia – które nawet tych przekonanych potrafią wbić na zupełnie inny tor. Jeżeli jesteś w sytuacji, w której czas na zmianę branży (holler gastro i turystyka) lub sam/a czujesz, że tam gdzie jesteś teraz, nie ma już nic: czas włączyć ulubioną piosenkę, rzucić się w wir tańca i bez straty rytmu znaleźć coś, co będzie dla Ciebie. Jak to zrobić?

Przebranżowienie Natalia Florek Personal Branding doradztwo zawodowe pies balon
Przebranżowienie czyli jak zrobić psa z balona

Raz dwa trzy

Oczywiście nie wiem, ale tę ścieżkę przechodzę z moimi klientami i klientkami podczas przebranżowienia i zazwyczaj w którymś momencie przychodzi olśnienie. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by samych siebie wciskać w jakaś szufladę i nadawanie etykiet. Uważamy też, że przy okazji opisywania swojego doświadczeń przywiązanie ich do branży jest konieczne. No więc nie, nie jest. Kilka szybkich kroków do olśnienia 😉

Krok 1

Weź kartkę i podziel ją na trzy kolumny. Pierwsza z nich będzie miała etykietę „uniwersalne”, druga „specyficzne”, a trzecie „szufladkujące”. I teraz, przemyśl dokładnie swoje doświadczenie zawodowe i każde z nich wpisz do jednej z kolumn. Na przykład pracujesz w sklepie zoologicznym i potrafisz obsługiwać kasę i terminal do płatności. Czy będziesz potrafić to robić TYLKO w sklepach zoologicznych – oczywiście nie. Czy ta umiejętności przyda Ci się wszędzie – nie. Taka umiejętność trafia więc do specyficznych – przydatnych w wielu miejscach, ale nie wszędzie. Do uniwersalnych wpiszesz to, co przyda się naprawdę w każdej pracy – u naszego pracownika sklepu zoo, nadajmy mu na potrzebę ćwiczenia imię Michał – będzie to obsługa klienta czy umiejętności komunikacyjne. Do szufladkujących trafi wiedza dotycząca nawyków żywieniowych zwierząt – ciekawa, ale przydatna tylko w wąskiej branży.

Krok 2

Zastanów się nad tym jakie zadania sprawiają Ci przyjemność albo do czego się „nadajesz”, za co chwalą Cię znajomi, w czym im z własnej woli doradzasz lub pomagasz. Jeżeli kompletnie tego nie wiesz, możesz sprawdzić w testach profilujących (był cały wpis na ten temat) oraz koniecznie śledź mój fanpage przez cały marzec – będzie głównie o tym ;). Michał (ten ze sklepu zoo) znany był z tego, że dobrze potrafił opisywać produkty, miał zacięcie do sprzedaży. Jest też techniczny.

Krok 3

Weź umiejętności uniwersalne z kroku nr 1 oraz to, co wyszło w kroku nr 2 i zastanów się jakie prace je łączą. Wygoogluj najważniejsze informacje, które dotyczą tego stanowiska, które sprawiło, że Twoje serce zabiło mocniej. Jakie są zarobki i czy Ci odpowiadają? Co trzeb umieć / wiedzieć i czy są opcje bo ogarnąć to szybko i tanio? Lub ile czasu i pieniędzy będzie Cię to kosztowało (doświadczenie mówi mi, że zazwyczaj niewiele – budujemy wszak na tym co już umiesz i lubisz robić)? Ile jest ogłoszeń na to stanowisko w Twojej okolicy? Kiedy otrzymasz odpowiedzi na te pytania i entuzjazm Ci nie zmaleje – działaj!

przebranżowienie pies lew natalia flroek personal branding doradztwo zawodowe
Można też spróbować przebranżowić psa na lwa, dużo zależy od jego determinacji 😉

Wzór na wytrwałość

Poprzednie akapity spełniają bardzo praktyczne warunki szybkiego przebranżowienia w coś, co daje nam radość. Nie jest to jednak zwrot o 180 stopni, a raczej korekta trasy, która szybko i bezboleśnie ma przynieść efekty. A co jeśli cały życie zawodowe jesteś księgową, a teraz chcesz być koszykarką? (To nie jest prawdziwy przykład, ale ma być dramatycznie 😉 ). Zanim przejdziemy do tego jak to zrobić, zadaj sobie pytanie czy warto? Co Cię pcha w tym kierunku? Na przykład – to już prawdziwe case study – malarkę-artystkę do przebranżowienia na programistkę pchały pieniądze no i nic z tego nie wyszło. Ale specjalistka administracji, która lubi zgiełk i kreatywna atmosferę sesji foto jest już całkiem daleko w drodze do zmiany pracy.

Szczerze wierzę, że jeżeli jest pasja to można osiągnąć bardzo wiele, ale bez przesady 😉 Kolejne pytanie, które musisz sobie zadać brzmi: ile czasu możesz poświęcić na swoje przebranżowienie i ile tego czasu masz. Stosunkowo szybciej na koszykarkę przebranżowi się całkiem wysportowana księgowa, która regularnie biega, a wieczorami ogląda NBA i zna zasady niż taka, której jedynym kontaktem ze światem sportu było oglądanie „Tańca z Gwiazdami” w 2014. Ale może ta druga jest na maksa zdeterminowana i jest w stanie poświęcić 30 godzin w tygodniu na treningi? Jakie będzie Twoje tempo i jaki jest poziom Twojej determinacji? To odpowiedź na pytania jak daleko jesteś od efektywnego przebranżowienia.