fbpx

Korpo kij i marchewka

Mimo że wszelkie poradniki bycia guru internetów mówią, by nie zanudzać opowieściami o sobie, ja jednak bardzo lubię ten temat i chciałabym kilka faktów tutaj przytoczyć. Jestem milenialsem, dorastającym na przełomie tysiącleci (JAK TO BRZMI!), jeszcze nie do końca z pokolenia „zajęć dodatkowych codziennie”, ale już na pewno z tego, że „trzeba mieć papier”, „trzeba się uczyć” itp itd.

Jeżeli ktokolwiek czytał tutaj moje zdanie na temat pracy w przyszłości, ten/ta wie, że to czego uczymy się teraz w szkołach właściwie jest losową próbą odpowiedzenia na to, co może się przydać za 20-30 lat na rynku pracy. Co myślą na ten temat dzisiejsi uczniowie, pisałam więcej tu.

nagrody i kary w pracy
Nagroda: uścisk dłoni prezesa 😉

Aktualnie coraz mocniej ma się trend edukacji alternatywnej, a jej najjaśniejsze punkty, takie jak brak ocen, swoboda w decydowaniu o aktywnościach, w których się uczestniczy, nastawienie na relacje, szacunek i swoje potrzeby coraz mocniej spływa do edukacji systemowej na całym świecie.

A, no i jest brak nagród i kar, zarówno w szkole jak i w domu. Udowodnione naukowo, że osoby, które kierują się motywacją wewnętrzną (czyli sami chcą, a nie bo się czegoś boją albo oczekują gratyfikacji) osiągają w życiu więcej. Dlaczego więc nagrody i kary mają się świetnie w korpo-środowisku?

  1. Każdy kocha dostać premię – z tym polemizować nie będę. I nawet nie podejmuję dyskusji o tym, czy to rzeczywiście takie super, bo czuję, że to przegrana sprawa 😉
  2. Kary i nagrody są wpisane w kodeks pracy – i dokładnie jest to tak nazwane. Bardziej chodzi oczywiście o kary, czyli kiedy można zwalniać, dawać nagany i inne tego typu hocki-klocki, ale też Kodeks stara się regulować wręczanie nagród, by niektórzy, hm, nie przesadzili 😉 ALE nomenklatura jest jaka jest, świadomość również, więc idzie w świat, że w miejscu pracy w standardzie są tego typu praktyki.
  3. Natychmiastowy rezultat – ale, jak zbadano, dość krótkotrwały. Mimo wszystko danie premii, podwyżki czy innej nagrody daje pracodawcom argument, że „przecież dostałeś/łaś”, a pracownikowi niejako zabiera śmiałość w pytaniu co dalej, kiedy pierwsze zadowolenie już minie.
  4. Efekt „Ty też tak możesz” – znaleźć się na dnie, ale i sięgnąć ku gwiazd. Pokazówka do drugie imię korporacyjnych nagród i kar.

No dobrze, ale co w zamian? Jakoś trudno sobie wyobrazić hordy silnie zmotywowanych wewnętrznie pracowników, którzy prą na bramę do biura by realizować swoje zadania dla rozwoju…

Kary wpisane są do kodeksu pracy.

Jak we wszystkim, co chociaż trochę zahacza o future-proofing – rozwaga i człowiek. Budowanie relacji z pracownikiem, opartej na jego przywiązaniu i tym, że jest się fajnym pracodawcą, jest dużo lepsze niż premia roczna. Czy będą to dodatkowe dni wolne, umożliwienie fajnego sposobu spędzania czasu, coroczne eventy z okazji rocznicy pracy… Ale zawsze w charakterze podziękowania, zauważenia, a nie nagrody. To odwraca faktyczny cel działania.

Co do kar, nie wypowiem się. Brakuje mi dyplomacji, do której zachęcam właśnie w takich sytuacjach.

Jesienna fala rozstań… czas start

25% polskich pracowników wchodzi w jesień w statusie „zupełnie niezaangażowany w pracę”. Zupełnie niezaangażowany to już chyba więcej niż słynne „pie*dolę, nie robię”. 🧐Badanie „Zaangażowanie polskich pracowników za pierwsze półrocze 2021r”, które zainspirowało mnie do tego tekstu, wieszczy falę rozstań na linii pracodawca-pracownik. Co spowodowało taki nagły zwrot akcji i co to znaczy dla Ciebie? Read on!

Ile to jest 25% niezaangażowanych pracowników

Gdyby Twoja firma była samochodem, jeździłaby na trzech kołach, a gdyby była psem, to trójnożnym. Twój ulubiony zespół muzyczny nazywałby się ABA, w roku nie byłoby lata, a mecz koszykówki kończyłby się nierozstrzygnięty po 3 kwarcie.

Ci „niezaangażowani” to ci, którzy przychodzą odbębnić swoje, jednak na około wypowiadają się źle o firmie, wykorzystają każdą okazję do zmiany pracy i nie podejmą działań naprawczych. Jeżeli czujesz się właśnie tak – to na pewno nie jesteś sam/a, a wręcz jest Was rekordowo dużo. Wspomniane badanie Kincentric mówi o tym, że nawet 41% pracowników myśli aktualnie o zmianie pracy.

fala rozstań

Powody zawodowej fali rozstań

Co takiego się wydarzyło, że wydaje się być gorzej niż kiedykolwiek? Stare, dobre oczekiwania vs. rzeczywistość.

  1. Po prawie dwóch latach w pandemii, pracownicy oswoili się już z nią, a także przekonali, że wiele rzeczy może być zrobione i zorganizowane inaczej. Jedną z kości niezgody jest na pewno to, jeżeli firma nie wychodzi z inicjatywą pracy zdalnej lub chce się z niej wycofać. Firmy, które korzystają z tego rozwiązania otrzymały nagle wielką pulę potencjalnych pracowników, bo relokacja przestała być niezbędna. Jest więc stosunkowo łatwiej o pracę w sprzyjających pracownikom warunkach.
  2. Czasy początku pandemii były też czasem dużego wsparcia pracowników, dbania o ich dobrostan psychiczny. Kiedy norma pandemiczna spowszedniała, wiele firm przestało aż tak o to dbać, a pracownicy nadal tego potrzebują.
  3. Sytuacja gospodarcza oraz inflacja wywierają presję na korektę wynagrodzeń oraz mogą być przyczyną niższej stopy bezrobocia. Chociaż wszyscy obawiali się rynku pracodawcy (a ja nawet pisałam na ten temat post, który źle się zestarzał 😉 ) – zdecydowanie lepsza ręka trafiła się pracownikom.

Jeżeli zmiana pracy jest w kwestii Twoich zainteresowań, to teraz jest na to dobry czas. Jeżeli natomiast są rzeczy w aktualnym miejscu pracy, o które chcesz zawalczyć, pracodawcy są coraz bardziej świadomi zagrożenia związanego z odejściem i/lub nieefektywnością niezaangażowanych pracowników, więc… działaj.

Gdy telefon milczy – ghosting w rekrutacji

Pamiętasz jak myślałaś_łeś, że na randce było świetnie, chemia, motylki? A potem cisza? Co tam, że telefon nie dzwoni, ale nie ma nawet biedackiej emotki na messengerze! Nic. Tak. Jakbyś. Nie. Istniał_a. Welcome to ghosting – pojęcie wzięte z randkowania i tinderowania, które przeniosło się w świat rekrutacji i ma się świetnie.

Ghosting 1.0

Termin „ghosting” czyli traktowanie drugiej strony tak, jakby przestała istnieć (wiecie, stała się duchem, umarła, zniknęła… you get it) po nawiązaniu jakiejś, dwustronnej relacji pojawił się w HR-ach, tak jak wiele rzeczy, za sprawą informatyków.

ghosting w rekrutacji
Nie, żaden z tych maili nie jest od rekrutera…

Był taki czas, kiedy ssanie na rynku pracy IT było tak duże, że kandydaci przebierali w ofertach. Pracowało się na szóstym piętrze, pukało się do biura na siódmym, negocjowało stawkę i można było tak sobie przeskakiwać z piętro na piętro, coraz wyżej, z coraz wyższą pensją.

Po forach HR-owych krążą opowieści o tym, jak kandydaci masowo nie odpowiadali na maile i telefony rekruterów po tym, jak kwalifikowali się do kolejnych etapów. O tym, jak nie przychodzili NIGDY do pracy, mimo że wszystko było dogadane. Jak – i to jest coś, co jest dla mnie tak niewyobrażalne, że chyba skrycie marzę o tym, by być kiedyś w takiej sytuacji, nie ważne z której strony – w trakcie rozmowy o pracę odbierali telefony od innego pracodawcy i, nie kończąc spotkania, opuszczali je bez słowa.

Boom. HRowcy załamywali ręce, rwali włosy, co tu robić, co tu robić. Kandydacie nas ghostują, nie ma kto rabotać, a nawet jak przyjdzie, to zaraz pewnie sobie pójdzie…

Rynek pracodawcy robi nowe rozdanie

(Jak sobie z tym poradzono? Wdrożono programy budujące więź, zachęcające pracowników do pozostania w firmie na dłużej. Rynek trochę się nasycił. Jak w każdej bajce o popycie i podaży, niewidzialna różdżka rynku zadziałała i problem rozwiązał się sam).

ghosting w rekrutacji
Ghosting w rekrutacji wywołuje frustrację i niechęć.

Nadszedł też rynek pracodawcy. Pandemia, wzmagająca ostrożność w rekrutowaniu. I Wróżka Niewidzialna Ręka Rynku znów zaczęła bawić się suwakami: teraz podaż pracowników / kandydatów (z wielu branż) zaczęła znacznie przekraczać popyt. I co się stało?

HRowcy masowo przestali odpowiadać na maile i zgłoszenia kandydatów i kandydatek. Ghosting przeszedł na drugą stronę i ma się świetnie. Z czego wynika?

Jest ktoś lepszy – tak jak w randkowaniu, bywa. Z racji znacznej podaży, a także ograniczonej liczbie godzin w dniu, rekruterzy wolą poświęcić swój czas bardziej obiecującym kandydatkom i kandydatom.

Zwrot akcji – rekrutacja może jeszcze trwać, mogą nad Tobą debatować albo zakończyli ją z sobie tylko znanych powodów (restrukturyzacja, zmiany kadrowe wewnątrz działu).

Nie umiesz czytać – mogło być tak, że nie dopełniłaś_łeś jakiś formalności i dokonałaś_łeś autosabotażu. Na co im ktoś, kto na tym etapie nie wykonuje poleceń?

Nie potrafią dawać feedbacku – jeżeli się nie odezwą przez dłuższy czas, domyślisz się, że dzieci z tego nie będzie, a sami nie będą musieli sprzedać Tobie, ani innym odrzuconym osobom, złych wiadomości

Ghosting zarówno w wykonaniu kandydatów jak i rekruterów, spowodowany jest przede wszystkim chęcią zaoszczędzenia czasu. I o ile nie przewidzisz czy staniesz się jego „ofiarą”, warto zawsze dobrze przygotować się do rozmowy, spełnić wszystkie oficjalne wymagania i instrukcje i, w razie wątpliwości, zatelefonować lub napisać do HR.

Możesz też się podnieść, otrzepać i iść dalej – może piętro wyżej czeka pracodawca, który bardziej szanuje swoich potencjalnych pracowników?

Gdy wyzwaniem jest PESEL – zmiana pracy dla osób po czterdziestce

Kiedy jest już za późno? Kiedy „dogania” Cię numer PESEL i zmiana lub znalezienie pracy staje się trudniejsze ze względu na wiek? W tytule napisałam 40+, ale to uproszczenie – wiek może być powodem problemu ze znalezieniem pracy zarówno dla 30+ jaki i dopiero 50+. Od czego to zależy i co z tym zrobić? Czytaj dalej…

Gdy rozmawiam na ten temat z moimi klientami, jest to jedna z pierwszych rzeczy, które mówią: „problemem jest PESEL / wiek / to, że mam ponad 40 lat”. Nie zgadzam się z tym tak do końca, jednak wiem, że potrafi być realnym problemem i podcięciem skrzydeł już na samym początku poszukiwań.

Jaka jest granica wieku w poszukiwaniu pracy?

Odpowiedź jest taka jak zawsze – czyli „to zależy”. Według mnie – i nie jest to teoria podparta żadnymi danymi 😉 – granicą staje się średnia wieku rekruterów + 5lat. Jeżeli pierwszą linią jest HR-owy team osób o krótkim doświadczeniu, a tak jest coraz częściej przy stanowiskach entry i mid-level w większych organizacjach, rzeczywiście szanse przebicia się wydają się mniejsze. Dlaczego?

Kwestia pokoleniowa – tak, używam słowa „pokolenie”, wiem, że może boleć ;). Jednocześnie warto uzmysłowić sobie, że a) ludzie, którzy decydują o Twoim być albo nie być w rekrutacji myślą zupełnie inaczej od Ciebie b) nic nie możesz z tym zrobić, oprócz próby zrozumienia ich punktu wyjścia. Zupełnie inne cechy są istotne teraz, cechy które często budzą niezgodę pokolenia X czy Boomersów (czytaj: Twojego).

O pokoleniach przeczytaj tutaj.

Oczekiwania vs. rzeczywistość – to pochodna poprzedniego punktu. Twoje pokolenie cechowała stabilność i ambicja, czyli pięcie się po drabinie kariery w jednej organizacji. Pojawia się realna obawa, że nie będziesz w stanie przystosować się do specyfiki nowego miejsca, a „naleciałości” z poprzedniej organizacji trudno będzie wykorzenić. Tempo zmian procesowych, a także tempo digitalizacji, wyklucza osoby, których historia wskazuje na awersję do zmian.

praca po 40
Ten tekst postanowiłam okrasić motywującymi zdjęciami 🙂

Brak punktów styku – ten tekst jest dla osób, które dawno nie szukały pracy. I to zdanie oddaje wszystko: rynek pracy zmienia się błyskawicznie, zmieniają się wymagania wobec CV oraz cały proces rekrutacyjny. Nie znając go, nie jesteś w stanie spełnić wymogów rekrutacji (np. przejść przez system ATS) i nie trafiasz nawet do puli rozważanych CV.

O systemach ATS przeczytaj tutaj.

Koszt – osoba w określonym wieku ma za sobą X lat doświadczenia, a także, stereotypowo, osiągnęła już jakiś poziom życia. Tym samym, z założenia, jest drogim pracownikiem, a w zestawieniu z poprzednimi punktami – jest też pracownikiem ryzykownym.

Strategia szukania pracy po czterdziestce

Tak, ten tekst nie ma na celu mydlenia oczu i przekonania Cię, że znalezienie pracy po przekroczeniu pewnego wieku jest łatwe i szybkie. Przepraszam, jeśli jeszcze bardziej czujesz, że podcięto Ci skrzydła. Uważam jednak, że świadomość tego, z czym się mierzysz to najlepszy punkt wyjścia, żeby działać. Oto, co możesz zrobić:

Poznaj przeciwnika – czytaj o rynku pracy, dowiedz się czym jest employer branding, sprawdź na stronie interesującej Cię organizacji jak przebiega ich rekrutacja. Otwórz się – „za moich czasów tak nie było” to najgorsze podejście jakie możesz mieć. Polecam Ci właściwie wszystkie posty na moim blogu, by trochę oswoić się z tematem.

Skorzystaj z pomocy – 08.06 rusza mój kurs #dajSIĘzatrudnić , który w prostych krokach opowiada o każdym etapie rekrutacji i jak się do niego przygotować. To jedna z wielu opcji, które możesz wykorzystać przy okazji przyśpieszenia swojego skutecznego udziału w rekrutacjach. Możesz poprosić też o pomoc kogoś znajomego, który rekrutuje (nie musi być pracownikiem HR – wystarczy, że buduje zespół i sam/a wie, czego poszukuje w CV). Informacja zwrotna jest bezcenna. Możesz nawet popytać po znajomych czy nie mogliby gdzieś polecić Twojej kandydatury – pracownik z polecenia jest zawsze cenniejszy dla pracodawcy.

praca po 40 doradztwo zawodowe
Serio, tak uważam. Praca po 40 to kwestia nastawienia i przygotowania!

Miej świadomość swojej ekspertyzy – każdy jest w czymś dobry. Doświadczenie zdobyte w ciągu kilkunastu lub kilkudziesięciu lat pracy jest cenne – musisz je tylko w odpowiedni sposób przedstawić i odpowiednio dobrać organizację i stanowisko, na które aplikujesz. Cierpliwości – rekrutacja na stanowiska specjalistyczne jest często dużo dłuższa i wieloetapowa. Pamiętaj też, że zmieniło się podejście także do osobowości kandydatów i kandydatek – ważne jest byś umiał/a zaprezentować także to, jakim jesteś współpracownikiem / współpracowniczką – to równie ważne jak doświadczenie i twarde umiejętności.

Dokumenty – w CV nie ma obowiązku podawania daty urodzenia, nie ma też konieczności prezentowania całej swojej historii zawodowej. Jeżeli masz obawy, że wiek jest kluczowym czynnikiem w tym, że nie otrzymujesz zaproszeń na rozmowy, usuń tego typu informacje z dokumentów.

Znalezienie pracy po 40, 50 roku życia nie jest łatwe, jest jednak jak najbardziej wykonalne przy odpowiednim podejściu i przygotowaniu. Także nie trać czasu, zakasaj rękawy i działaj – przed Tobą ciekawa przygoda 🙂

Bomby w CV – jak ładnie napisać to, czego pisać nie chcesz wcale

Często dostaję pytania o to, jak podejść do elementów swojego życiorysu zawodowego, o których wiemy, że mogą być kontrowersyjne. Chodzi tutaj o nieuzasadnione, nagłe przerwy, o częste zmiany stanowisk i kierunku albo o przeraźliwie długie okresy bez rozwoju. Jakie bomby zrzuca Twoje CV? Jakie czerwone flagi czekają rekruterów, o które na pewno spytają Cię na rozmowie kwalifikacyjnej? I co zrobić, by z tych cytryn wyszła lemoniada?

Czytaj dalej!

cv czerwone flagi
Przekazanie CV – oto Twój moment prawdy

Cienka linia między powiedzeniem za dużo i za mało

Czy da się to przemilczeć? Hej, jasne, że tak. To chyba najłatwiejsza opcja, a na dodatek nie wymaga naginania rzeczywistości. No i może się nie wyda.

Nie wiem na ile można odczytać tutaj mój ton, ale oczywiście szydzę. Z punktu widzenia rekrutera właściwie nie ma różnicy między zatajaniem, a kłamaniem w CV. Nikt nie łyknie, że „zapomniałaś”, że „to stara wersja pliku” czy pustego spojrzenia i dźwięku świerszczy w tle. Uśmiechasz się pod nosem – kto mógłby się tak zachować na rozmowie rekrutacyjnej? To wszystko autentyki z życia wzięte! I to mojego! 🙂

Skoro już mamy jasność, że szczerość i kawa na ławę to Twoje jedyne opcje, warto to wspomnieć, że nie jest w Twoim interesie pójście w przesadne szczegóły. Rekruter_ka szuka kogoś, kto będzie dobrym pracownikiem, więc dyplomacja i dobre wyjaśnienie Twojej sytuacji to idealni kompani.

Bomba w CV nr 1: przerwa w pracy

Nie chodzi tutaj o przerwę spowodowaną powszechnymi, życiowymi zjawiskami jak narodziny nowego człowieka czy przerwa spowodowana chorobą (o obu pisałam więcej tutaj). W tym punkcie bardziej chodzi o moment, w którym rzucasz papierami, bo masz już, k*wa, dość, a rekrutacja, rozeznanie na rynku pracy itp zajmują więcej niż się spodziewałaś_łeś. Albo to Tobie podsuwają papier, dzięki, nara, a do szukania nowej pracy w ogóle nie jesteś przygotowana_y, nie wiesz czego chcesz, gdzie szukać i w ogóle co dalej?! Pół biedy jak jest covid i możesz na niego zwalić redukcję.

Rekruter_ka na pewno spyta o te kilka miesięcy przerwy. Co powiesz?

Jeżeli decyzja była Twoja, narracja o chęci zmiany, perspektywie ciekawszej, bardziej rozwijającej pracy (lub, w ostateczności, zarobków) to jak najbardziej dobre argumenty. Potrzeba czasu na przegrupowanie się, dokształcenie itp wyjaśniają przerwę. NIGDY nie mów źle o byłym pracodawcy, nie miej żalu, nie zwalaj winy. Stwierdzenie, że poszukiwania się przedłużyły (lub przedłużają) to dobra nawijka, o tym, że los chciał byś trafił_a właśnie tu 😉

jak powiedziec nowem pracodawcy, ze mnie wyrzucono
Człowiek głowiący się, jak powiedzieć nowemu pracodawcy, że został wyrzucony z poprzedniej pracy.

Jeżeli decyzja NIE była Twoja, a nikt nie pyta wprost dlaczego nie pracujesz już w XYZ to lepiej nie wychylać się z tematem. Zwolnienie z pracy, niezależnie od powodów, wskazuje na to, że nie spełniałaś_łeś potrzeb i wymagań stawianych przed Tobą w poprzednim miejscu, a to nie jest dobry look na rozmowie kwalifikacyjnej. Gdy pytanie jednak padanie, szczerość jest ponownie najlepszą odpowiedzią. Staraj się być obiektywny_a, zobaczyć dlaczego firma uznała, że nie nadajesz się na dane stanowisko. Super działa tutaj magiczne „z perspektywy czasu, widzę, że była to dobra decyzja dla obu stron” i krótka odpowiedź czego Cię nauczyło to zwolnienie – podbijanie pozytywów może zupełnie odmienić ten trudny temat.

Bomba w CV nr 2: kariera skoczka

Częste zmiany pracy nikogo już nie szokują, a wręcz badania wskazują, że powinno zmieniać się lokal co 3 do 5 lat. Od siebie dorzucę, że przyszłość nadchodzi, więc zwinność i umiejętność reakcji na zmiany oraz dokształcania się przez całe życie powinno stawać się Twoim standardem 😉

Jednak co w sytuacji gdy zaczynasz pracę marzeń, a tam kicha? Wiesz po kilku miesiącach, że to nie to, odchodzić? Nie odchodzić? A co, jeśli takich sytuacji jest kilka w Twoim życiorysie?

Etykieta skoczka nie pomaga – zatrudnienie i wyszkolenie nowego pracownika to ogromne koszty, nikt nie będzie ryzykował, że za kilka miesięcy znikniesz. To trochę tak, jak z zaufaniem zdradzającemu partnerowi lub partnerce.

dziury w CV skoczek
Co i jak wpiszesz? Pamiętaj o rozwadze!

Rozważmy scenariusz, w którym postanawiasz nie umieszczać prac trwających mniej niż 6 miesięcy (do roku) w swoim CV. Mierzysz się wtedy z wyjaśnieniem przerwy w ciągłości pracy. Możesz wtedy powiedzieć, że próbowałaś_łeś sił w czymś innym, niezwiązanym ze stanowiskiem, na które teraz aplikujesz, ale to nie było to. Super łatwe, co? Ale jest haczyk – możesz tak powiedzieć tylko pod warunkiem, że – zgadłaś_łeś – to prawda.

Wpisując wszystkie, krótkotrwałe stanowiska, warto zaprezentować je w taki sposób, by każde z nich pokazywało Twój rozwój i wzrost odpowiedzialności. Nawet jeśli byłeś_łaś tam krótko, umiesz już coś nowego. Na pewno był powód, dla którego odszedłeś_odeszłaś – bądź przygotowany_a, by o nim opowiedzieć. (Jak – patrz pkt 1). I nie udawaj, że nie ma problemu – wyraźnie powiedz, że widzisz tu pewien brak wierności i że masz świadomość, że to nie wygląda dobrze, ale że wierzysz w perfect fit między Tobą i firmą.

Kariera frajera?

Poradziliśmy sobie z brakiem pracy przez jakiś czas lub jej ciągłym zmienianiem. A co jeśli nie zmieniasz pracy wcale? Albo chcesz ją zmienić na taką dużo poniżej swoich kompetencji? To też niezłe bomby z CV!

rozmowa kwalifikacyjna
Rozmowa kwalifikacyjna to idealne miejsce by rozwiać wątpliwości dotyczące Twojej historii

Bomba w CV nr 3: brak rozwoju lub w tył zwrot

Jeżeli od wielu lat jesteś na tym samym stanowisku – bez awansów i zmian, rekruter_ka może zastanawiać się dlaczego Twoja kariera tak zwolniła? Zdarza się także, że w obrębie jednej organizacji z Managera nagle stajesz się Seniorem lub inne, nazwijmy to wprost, degradacje.

W pierwszym przypadku powodów może być wiele. Może, przy Twojej ścieżce i organizacji, po prostu NIE MA wyższego stanowiska? Rekruterzy tego nie wiedzą, więc warto o tym wspomnieć z własnej inicjatywy.

Jeżeli jesteś w sytuacji karierowej stagnacji, a jeszcze tego nie robisz, spróbuj zaangażować się w dodatkowe projekty wewnątrz lub poza firmą. W ten sposób pokażesz, że nie siedzisz z założonymi rekami. Owszem, możesz być Senior Specialist od 2014 roku, ale dodasz, że od 2018 robisz projekt A, od 2019 B i C, a w 2021 to już w ogóle się szkolisz z wielu ważnych rzeczy.

W sytuacji degradacji odwołuję do punktu pierwszego o zwolnieniu z pracy. Z mojego doświadczenia, jednak w tych przypadkach częściej powodem są firmowe restrukturyzacje lub osobiste potrzeby degradowanego, więc zupełnie się nie powstrzymuj od ujawnienia ich.

za wysokie kwalifikacje
Można być „like a boss” szefem nie będąc…

Bomba w CV nr 4: aplikowanie poniżej swoich możliwości

Z jakiegoś powodu to robisz. Moi klienci wskazują mi, że wynika to najczęściej z jednej z dwóch sytuacji: albo potrzebują mniejszej odpowiedzialności i większego work-life balance albo rynek stanowisk o takim zakresie i poziomie zaawansowania jest bardzo wąski lub nie istnieje.

To dobre i mocne powody, a pracodawca teoretycznie powinien się cieszyć, że podzielisz się swoją wiedzą i doświadczeniem za mniejsze pieniądze. Ha! I tu to mamy – bo wiadomo, że chodzi o pieniądze. Potencjalnie, mimo zatrudnienia, możesz szukać dalej, wszak będąc na wysokim stanowisko przywykłeś_łaś do życia na konkretnym poziomie i pieniędzy do niego adekwatnym. Więc czy pracodawcy opłaca się płacić Twoją (zapewne wysoką) pensję oraz wdrażać Cię w firmę, z perspektywą, że znajdziesz coś innego i szybko znikniesz? Czy Twoje doświadczenie zrekompensuje ryzyko?

To już Twoja rola – mając świadomość ryzyka, jakim jesteś, odpowiednio poinformuj o swoim zaangażowaniu, lojalności itp. Oba powody chęci aplikowania na niższe stanowisko podane na początku tego punktu są do tego dobre, pod warunkiem, że umiesz i chcesz dzielić się wiedzą.

Kto by się spodziewał, że CV potrafi być takim polem minowym! Nie wiesz jak je napisać lub przeraża Cię rozmowa kwalifikacyjna? Cho tu!

A przez cały proces aplikacji i rekrutacji może też przeprowadzić Cię nasz kurs #dajSIĘzatrudnić

Czy już czas zmienić pracę? – psychozabawa

Strefa komfortu – ta mityczna kraina okazuje się być głównym powodem, dla którego ludzie decydują się NIE zmieniać pracy. Skąd wiem? Przeprowadziłam własne badania naukowe na szeroką skalę, spodziewając się odpowiedzi w stylu „lęk przed covidowym bezrobociem” czy „brak wiary w swoje możliwości” i widziałam siebie, na białym koniu, motywującą, wspierającą… Ale nie. Wygoda. Lepsze jest wrogiem dobrego. Zasiedzenie. No więc, moje kochane leniuszki, jeżeli przeglądasz się w tym pierwszym akapicie jak w lustrze, zapraszam do psychozabawy!

czy czas rzucic pracę
Typowy czytelnik, przystępujący do testu, znając już zapewne jego wynik… 😉

Część pierwsza: hajs się zgadza

Zanim przejdziemy do pytań – krótkie zasady. Za każdą odpowiedź A przyznaj sobie 3 punkty, za odpowiedź B 2 punkty, a za odpowiedź C zero (tak, zero, nie jeden. Sprawdzam Twoją czujność 😉 ). Po każdym pytaniu będzie dające do myślenia podsumowanie, a na koniec podsumowanie podsumowań, także mam nadzieję, że masz trochę czasu. Warto – to w końcu temat, na które poświęcasz około 40 godzin w 168 godzinnym tygodniu.

Jakie uczucia wywołuje w Tobie Twoje aktualne wynagrodzenie?

A) Irytuje mnie, że osoby na podobnych stanowiskach w innych firmach zarabiają więcej

B) Wiem, że mogłabym / mógłbym zarabiać więcej, ale mam na swoje potrzeby, do tego biuro jest blisko / kończę o 15 / lubię swoje koleżanki z pracy / inny, nie do końca związany z pracą zawodową powód (niepotrzebne skreślić).

C) Wiem (albo nie wiem, ale się nie wychylam) za co mi tyle płacą

Pieniądze to łatwy początek, bo policzalny i wymierny. A więc hajs się zgadza lub nie, można się porównać do kogoś na podobnym stanowisku albo do siebie samej / samego z wcześniejszego okresu (co, jak wiemy, jest zdrowsze niż porównywanie się tak po prostu). Jest jednak jedna wyraźna pułapka związana z awansowaniem w obrębie organizacji. Nazwijmy ją „pułapką widełek”. Awansując w obrębie jednej firmy, ograniczają Cię pewne kwestie formalne: Twoja początkowe wynagrodzenie, ustalone z góry widełki płacowe na kolejnych stanowiskach oraz średni % wzrost wynagrodzeń, również ustalony z góry. To bardzo dużo, z góry ustalonych, rzeczy. Zmiana miejsca pracy pozwala Ci negocjować stawkę od nowa, jest czystą kartą, której cały ten wewnętrzny proces dotychczas nie obejmował.

Jak oceniasz swoje zaangażowanie w zadania?

A) Wybieram opcję po linii najmniejszego oporu, tarcza zegarka to mój najlepszy przyjaciel, mogę też podzielić się wachlarzem sztuczek markowania pracy

B) Robię swoje, a o 16 zamykam lapka i zmykam (mentalnie, w dzisiejszych czasach) do domu

C) Jaram się – codziennie staram się robić i uczyć czegoś nowego i nie wiem kiedy mija mi te 8 godzin.

Normą jest, że na pewnym etapie osiąga się jakiś poziom wysycenia. Powodów może być wiele: to, że praca Cię nie interesuje, bo nie używasz w niej swoich mocnych stron. To, że praca Cię nie interesuje, bo wszystko już umiesz. To, że i w Tobie i w firmie zaszły przez lata zmiany, które oddaliły Was od siebie niczym koleżanki z liceum. Zimny – choć oczywisty – prysznic: nic się nie zmieni. No bo jak?! Czas pakować kartonik.

pusta kartka zmiana pracy doradztwo zawodowe
Czujesz się bardziej pustą kartką czy zapisanym notesem? To dopiero filozoficzne pytanie?!

Część druga: czy robota pada Ci na głowę?

Prawda czy fałsz: to co robię, ma znaczenie

A) Fałsz – czymże jesteśmy w skali świata?

B) Wstrzymuję się od głosu – nie uważam, żeby praca musiała mieć znaczenie globalne, ale ma znaczenie dla mnie gdyż interesuje mnie wyżywienie, dach nad głową i jako taki rozwój

C) Prawda – każda praca jest elementem większej całości i procesu, a o swojej mogłabym / mógłbym opowiadać bardzo długo

Poczucie niewidzialności i brak poczucia ważności to już poważne sprawy. Często łączy się to ze zmęczeniem, stresem albo innymi , fizycznymi dolegliwościach pozornie niezwiązanymi z miejscem pracy. Nudności i bóle głowy to standard, ale znam też przypadki czasowej bezpłodności!. I to nie musi być tylko brak celu – apatię może wywoływać także nuda, natomiast stres – niesprzyjająca atmosfera. Wszystko, co powoduje fizyczny dyskomfort, trzeba zmienić!

Odpoczynek od pracy to:

A) Zakupy spożywcze na cały tydzień, remont łazienki, sprzątanie w garażu lub inne zadania i obowiązki, które muszę zrobić. Odpoczywam kiedy śpię.

B) Ustawowe 14 dni plus weekendy, idzie wiosna, wjadą grille 😉

C) Codziennie robię coś fajnego!

Dobra praca daje przestrzeń do wypoczynku – zarówno czasową jak i umysłową. Osoby, które nie funkcjonują zgodnie ze słynną już Zasadą Mojej Mamy (odpoczynek w skali dnia, tygodnia i roku), mają tendencje do trzymania się miejsc wyzyskujących i gloryfikujących nadgodziny. To trochę problem jajka i kury, zadbaj o swoje work-life balance, a jasne stanie się czy Twoja praca jest z tym w zgodzie. Twoja praca nie dba o work-life balance? Zainteresuj się tym i zadaj sobie pytanie, czy nie pchasz się sama/y w tego typu układy.

zmiana pracy zespół atmosfera
Twoje miejsce pracy może też być Krainą Chichoczących Koczków, co może być powodem kurczowego się jej trzymania.

Część trzecia: motywacja lub jej brak

Dlaczego nie chcesz zmienić teraz pracy?

A) Trochę jednak chcę! Szukam odpowiedniego momentu i miejsca, nic odpowiedniego się jeszcze nie pojawiło (strefaaaaaa komfortuuuuuu)

B) Uważam, że to trochę fanaberia – całkiem nieźle zarabiam, lubię zespół i większość tego co robię, Inni przecież mają gorzej albo nie mają pracy wcale.

C) Moje miejsce pracy stawia przede mną niesamowite możliwości. Serio.

O strefie komfortu pisałam już na wstępie i napiszę więcej na koniec. Tutaj za to będzie o wdzięczności. A może pozornej wdzięczności? Jeżeli chociaż raz zdarzyło Ci się pomyśleć, że przecież inni mają gorzej i że o co Ci w ogóle z tą zmianą pracy chodzi, to przykro mi, ale stałaś / stałeś się ofiara manipulacji. Czy manipulujesz samą / samego siebie czy też manipuluje Tobą pracodawca pozostaje otwarte, ale nie działanie z powodu wdzięczności do pracodawcy za to, że robisz dla niego robotę i sprawiasz, że firma zarabia kokosy to przykra sprawa.

Nie chcę zmiany.

A) Fałsz: Ale trzyma mnie ta strefa komfortu i strach.

B) Prawda: jest milion powodów, dla których mogłabym / mógłbym zmienić pracę, ale tego nie robię, chyba mi jednak tu dobrze.

C) Wstrzymuję się od głosu – zobaczymy co przyniesie los

Zasiedzenie się na „starych śmieciach” powoduje jeszcze jedną, niebezpieczną rzecz. Osoby, które aktywnie szukają pracy i mają w związku z tym większe ciśnienie, z większym prawdopodobieństwem zgodzą się na pracę poniżej sowich kompetencji, niezgodną ze swoimi mocnymi stronami, pierwszą z brzegu. Otwartość na oferty, szczególnie wtedy, gdy wcale nie myślimy o zmianie, przynosi dużo lepsze efekty. To dobra wiadomość dla tych, którzy się boją, gdyż daje czas i perspektywę oswojenia zmian.

Wyniki – spoiler alert: tak, zapewne czas zacząć myśleć o zmianie pracy

18-13 punktów: Ja to wiem i Ty to wiesz, więc nie ma sensu chyba pisać czarno na białym? 😉 To już za tą niebezpieczna linią, kiedy już nie jest anegdotalnie, a robi się nieprzyjemnie. Potrzebujesz pogadać i kopniaka na drogę?

12-7 punktów: W poprzedniej kategorii wynik był oczywisty, a tutaj? Tutaj właśnie jest ta strefa komfortu i strach. Jasne, siedź tam tyle, ile potrzebujesz i uważasz za stosowne, jednak wiedz od teraz, że zawsze się tam siedzieć nie da. Jeżeli nie wiesz gdzie znacząc i co robić, bo wypadłaś / łeś z obiegu, spróbuj tu.

6-2 punty: To najtrudniejsza kategoria, bo tutaj siedzą ci, u których pozornie wszystko ok. Przeczytaj jednak jeszcze raz swoje odpowiedzi. Czy to człowiek z pasją, pewnie kroczący po ścieżce kariery? Czy rzeczywiście Ty decydujesz o tym co i jak?

0 punktów: Nie zmieniaj pracy. Przynajmniej nie teraz 😉

Miej to w czterech literach: SWOT WOOP i VUCA

Mój mąż i jego przyjaciel mają z okresu studiów wspólny żart, dotyczący ich edukacji. Twierdzą, że każdy z nich zapamiętał dwie rzeczy: pierwsza, to to, że statki stoją w niedziele na redzie, bo wpływanie do portu jest droższe. Drugiej zapomnieli. Nie będzie dziś o poziomie edukacji wyższej w Polsce, a tym bardziej nie będzie o mężu 🙂 Zastanawiałam się natomiast, że gdybym ja miała tak na szybko wskazać tę jedną rzecz, którą wyrecytowałabym przez sen to byłaby to analiza SWOT*. I o tym będzie dziś, a także o innych „czterech literach”, które przydadzą Ci się w przygotowaniach do zmiany pracy i budowaniu samooceny – wszak o tym miało być w marcu.

Jeszcze szybko zaproszę Cię do pobrania darmowego pdf-u, w którym jest „50 pytań, które może paść na Twojej rozmowie kwalifikacyjnej”. Na ile znasz odpowiedź? A wiesz DLACZEGO w ogóle są zadawane? To też pomoże Ci w budowaniu pewności siebie w procesie rekrutacyjnym.

SWOT

Serio, z tym SWOT-em bez żartów – przydało mi się nawet w kilku całkiem życiowych decyzjach, nie musi być od razu biznesowo. O co chodzi? O analizę aktualnego stanu rzeczy w oparciu o mocne (Strengths) i słabe (Weaknesses) strony oraz szanse (Opportunities) i zagrożenia (Threats). To dość stare i podstawowe narzędzie analizy ekonomicznej, używane na przykład w biznes planach. A ponieważ Twoje plany zmiany pracy są jak najbardziej Twoim biznesem, zastosuj ją do siebie. Podziel kartkę na krzyż i wypisz mocne i słabe strony – to ta łatwiejsza część. Bardzo dobrze, jeżeli mocnych stron jest więcej – o to chodzi.

Teraz szanse – to sprzyjające Ci warunki, ale nie takie, na które masz bezpośredni wpływ. Na przykład szansą teraz jest wzrost wszelkich usług dostarczanych bezpośrednio do domu. Podobnie z zagrożeniami – to hamulce, które dzieją się same: niestabilność branży turystycznej, postępująca automatyzacja sektora bankowego.

Dobrze zrobiony SWOT pokaże Ci wyraźnie na czym stoisz oraz przygotuje Cię na wiele potencjalnych pytań z rozmowy kwalifikacyjnej (patrz wspomniany .df 🙂 )

Analiza SWOT doradztwo zawodowe peronal branding Natalia Florek
Oto romantycznie przedstawiona analiza SWOT 😉

WOOP

Czasem lubię zakończyć zdaniem okrzykiem woot, woot! jak coś mnie bardzo ucieszy, ale tym razem chodzi o coś innego. Tak jak SWOT był ustaleniem szczegółowo Twojej sytuacji, WOOP będzie strategią dalszego działania.

WOOP jest metodologią ustalania sobie celów, ale pozbawiona jest magii i motywacji większości innych podobnych sposobów, mimo że całkiem romantycznie zakłada, że marzenia = cele. Jest natomiast naukowo potwierdzone (no, ba, nie będzie tu innych opcji!), że działanie w ten sposób podnosi skuteczność w realizacji celu, i to DWUKROTNIE.

W jest od wish, czyli tego co chcesz i o czym marzysz. Wypisz to pod swoim SWOT-em w kolumnie. Obok zastanów się nad O – outcome. Co się stanie gdy uda Ci się ten cel osiągnąć? Jaki jest najlepszy, możliwy scenariusz? Wypisuj! Ta część działa motywująco – powtarzasz sobie właściwie dlaczego to jest dla Ciebie ważne i dlaczego chcesz to zrobić. Dalej już nie będzie tak miło. Drugie O to obstacles czyli wszystkie przeszkody, które staną Ci na drodze w realizacji. (To jest ten moment, w którym każde z Was pewnie zanotuje „brak czasu”…). Uzmysłowienie sobie ich pozwala się na nie mentalnie przygotować. Co jeszcze nam to zapewni? P czyli plan. Najlepiej sformułowany w taki sposób: Jeżeli (tu wstaw jakąś przeszkodę) to (tu wstaw swój plan na jej pokonanie).

woot okrzyk kobieta siła doradztwo zawodowe personal branding natalia florek
Kobieta robiąca „woot!” ale może też zadowolona z osiągniętych celów?

VUCA

Zazwyczaj działa się od ogółu do szczegółu, ja tym razem największy ogół zostawiłam na koniec. VUCA opisuje zastaną sytuację i spokojnie mogę stwierdzić – i nie jestem w tym odosobniona – że od marca 2020 stan VUCA jest naszą normą. Myślę też, że należy przyjąć, że normą pozostanie już na zawsze: określenie „świat VUCA” zyskuje na popularności z dnia na dzień.

VUCA wzięło się z armii amerykańskiej i opisu sytuacji, w której wojsko (przynajmniej amerykańskie, które chyba tak lubi) znajduje się najczęściej: Volatility (zmienność), Uncertainty (niepewność), Complexity (złożoność) i Ambiguity (niejednoznaczność). W jednym zdaniu, na wojnie najwyraźniej nigdy do końca nie wiadomo o co chodzi, a my powinniśmy zawsze pamiętać, że jesteśmy na wojnie.

To niezbyt optymistyczne założenie, ale ta świadomość pozwala nam działać ostrożniej, z planem, na niepełnej ilości danych, ale i bez zaskoczeń. Zachęca do zgłębiania kompetencji przyszłości (znam dobry blog 😉 ) i zadbania o rozwój poprzez wzięcie sprawy w swoje ręce.

vuca doradztwo zawodowe personal branding natalia florek
A tu klimatyczne, ale trochę niepokojące VUCA 😉

*Wyrecytuję przez sen także pierwsze i trzecie prawo Newtona – i to po angielsku – bo tego wymagała od nas pani od fizyki w pierwszej klasie liceum. Naprawdę, wielokrotnie powtarzała „kiedy przyjdę i obudzę cię w nocy”. Nie polecam tego allegrowicza, choć wspominam z sentymentem 😉

System ATS – przyjaciel czy wróg

Usłyszałam, że straszę robotami. A to okropna nieprawda! Nie straszę, uprzejmie informuję o nadchodzącej coraz szybciej automatyzacji, podpierając się faktami, a nie jakimiś niskimi pobudkami grania na emocjach 😉 Rozmowy z moimi klientami sygnalizują, że znaczna cześć z Was słyszała o zautomatyzowanych systemach wspierających rekrutację, ale nie na tyle, by mieć jakąś bardzo zdefiniowaną opinię. Więc teraz wchodzę ja – cała na biało – i już tłumaczę (w duchu SEO): co to jest system ATS? jak obejść system automatycznej rekrutacji oraz czy należy się na niego denerwować czy jednak oswajać?

O idealnych i nieidealnych CV już pisałam, oprócz tego cały listopad zajęły mi audyty Waszych dokumentów, z których najważniejsze wnioski zebrałam w zapisanej relacji na Insta. Teraz czas na zgłębienie tego, co Was najbardziej martwi – oszukać robota, obejść system a może po prostu się z nim zaprzyjaźnić?

jak ominąc system ATS rekrutacyjny natalia florek personal branding
Dziś tłusty czwartek więc postanowiłam ten techniczny tekst urozmaicić obrazkami pączków 😉

ATS – co to i dla kogo

Aplicant Tracking System (System Śledzenia Aplikacji) to zautomatyzowane narzędzie, które pozwala w sposób szybki i – z założenia – bardziej efektywny wyselekcjonować najodpowiedniejszych kandydatów i kandydatki do dalszych etapów rekrutacji. Korzystają z niego duże firmy, zazwyczaj rozproszone lub rekrutujące na wiele stanowisk na raz. Software pozwala HRowcom oszczędzić czas, a rozwiązanie rynkowo jest oceniane wysoko, więc jego dalsze rozpowszechnianie to kwestia czasu. Pierwszy wniosek jest więc taki, że należy założyć, że nie tworzymy CV już tylko dla ludzkich oczu, ale także dla, hm, robocich (robockich?).

System może działać na kilka sposobów, w zależności od parametrów wybranych przez dział rekrutujący. Może „przepościć” Cię do kolejnego etapu, jeżeli przekroczysz jakiś % zgodności lub przepościć tylko ustaloną liczbę najlepszych aplikacji. Niezależnie od tego, chodzi o to, by być jak najbardziej zgodnym z poszukiwanym profilem. To trochę tak jak było w połowie lat 2000, kiedy kluby wprowadziły selekcję i sam fakt tej selekcji wprowadził jakiś zupełnie nowy rodzaj magii w życie nocne Sopotu. Stało się w absurdalnie długich kolejkach, by potem wejść – lub nie – do jednego z wielu, de facto identycznych, klubów.

system śledzenia aplikacji aplicant tracking system ats natalia florek personal branding
Chętnie przyjmę jakoś metaforę, która uzasadnia ich obecność tu. Szukanie pracy jest trudne, ale pączki są fajne, oprócz tego.

7 sposobów na skuteczne przejście systemu ATS

W przypadku selekcji na bramce w grę wchodziło wiele zmiennych – na przykład humor selekcjonera czy Twój poziom intoksykacji. Z systemem ATS nie jest tak trudno – ponieważ to maszyna i do tego automatyzująca proces, kieruje się bardzo konkretnymi, łatwymi do zdefiniowania kryteriami.

  1. Słowa klucze – odpowiedni dobór słów w CV i ich częstotliwość, w pewnym sensie tworzące odbicie ogłoszenia o pracę. Super sprawdza się do tego sekcja „umiejętności”. Temat gdzie szukać słów kluczy i które z nich na pewno musisz uwzględnić omawiam szczegółowo w szkoleniu z czytania ogłoszeń o pracę.
  2. Nagłówki – wiadomo, że CV ma zapadać w pamięci i nastała moda, by skracać dystans na przykład poprzez nowatorskie nagłówki. Haczyk tkwi w tym, że system rekrutujący nie ma pamięci, natomiast kreatywne nagłówki mogą sprawić, że będzie zdezorientowany i nie zeskanuje Twojego doświadczenia, jeżeli będzie ukryte pod hasłem „tu byłem, to robiłem”. Trzymajmy się standardów.
  3. Język – literówki i dziwne sformułowania gramatyczne na pewno nie zostały wprowadzone do systemu, więc przeczytaj swoje CV jeszcze raz i daj mamie lub siostrze na wszelki wypadek do korekty (albo zlec profesjonalistce). Kluczowe jest także by CV było w wymaganym przez pracodawcę języku – zazwyczaj języku, w którym napisane jest ogłoszenie.
  4. Skróty – nie używaj skrótów, nawet jeżeli są oczywiste dla wszystkich ludzi, którzy nie mieszkają pod kamieniem. Bezpieczniej jest używać pełnych nazw stanowisk, uczelni itp.
  5. Format pliku – najłatwiejszy dla systemu jest .docx, prawie równie dobry jest .pdf. Reszta to ryzyko.
  6. Bajery graficzne – to nie jest tak, że teraz ma zniknąć wszystko co jest ładne w Twoim CV (np. kropeczki pokazujące poziom znajomości języka), jednak miej na uwadze, że system zamienia wszystko w plik tekstowy, często opuszczając wszelkie tabele, stopki i inne wodotryski. Zachowaj umiar by nie mieszać mu w głowie i zawsze, oprócz prezentacji graficznej ujmij daną rzecz w słowach.
  7. Fonty i kolory – systemy, choć są nowymi technologiami, nadal najbardziej lubią CV w starym stylu – napisane znaną i lubianą czcionką (Arial, Times New Roman, wiecie, oldskul), najlepiej na ciemno na białym tle. Warto mieć to na uwadze, kiedy aplikujesz w miejsce, gdzie system jest na 100% pierwszym punktem kontaktu. Miej jednak na uwadze, że systemy są ciągle udoskonalane, by lepiej odpowiadać aktualnym trendom w CV i rzeczywiście generować pracodawcom najlepsze wyniki.

A taka bonusowa rada na koniec – to, że firmy korzystają z systemów śledzenia aplikacji nie jest tajemnicą i nie robią tego, by Ci cokolwiek utrudnić. Kiedy aplikujesz przez guzik „aplikuj” często znajdziesz w jego okolicy lub na stronie przekierowania logo lub informację, kto tę rekrutację procesuje. Wykorzystaj to jako informację, by Twoje CV wyglądało odpowiednio.

Sztuka uwodzenia pracodawcy – co mówić i czego nie mówić na rozmowie kwalifikacyjnej

Tak, wiem – porównanie szukania pracy do randkowania jest wyświechtane i każdy go używa, zadowolony ze swojej błyskotliwości i niesamowitego, oryginalnego poczucia humoru. Ale wytrzymajcie z nim i ze mną jeszcze chwilę, bo posłuży mi do przeprowadzenia Was przez meandry rozmowy kwalifikacyjnej, pierwszej randki reszty Waszej kariery.

Zanim przejdziemy dalej, przypominam, że zawsze należy założyć, że pozostałe osoby, które chcą randkować z danym pracodawcą w ramach tego samego ogłoszenia matrymonialnego (lub tego samego profilu na Tinderze) potrafią tyle samo co Ty. Są podobnie wykształcone, mają podobną historię – spełniają kryteria formalne dlatego trafiają w ogóle na spotkanie. Tym się nie wyróżnisz, ale wiadomo, jak w każdym związku musi być to „coś”. Jak, w takim razie sobie pomóc? Co mówić, a czego nie?

Rozmowa kwalifikacyjna mem doradztwo zawodowe natalia florek personal branding
Źródło: Bored Panda

Jak pomóc chemii

Chemia będzie albo nie będzie – to standard również w związkach. Na przykład mój mąż, mimo obiektywnie słabej nawijki („cześć, jak mas zna imię? A ile masz lat, Natalia?”), właściwie natychmiast zawładnął moim sercem 😉 Na rozmowie kwalifikacyjnej są jednak obszary i tematy, które mogą Ci pomóc przechylić szalę na swoją stronę – i stawiam 10pln, że to coś, o czym nie pomyślałaś/łeś.

Po pierwsze, to nie będzie randka we dwoje – będzie obecny ktoś z HRów i co najmniej jeden tzw. „hiring manager” czyli osoba decyzyjna i ta, która faktycznie buduje tu zespół. Ale to jeszcze nie koniec! Najprawdopodobniej rekrutują Cię do zespołu, który już istnieje i ma swoją dynamikę. W zależności od tego z kim będziesz współpracować, dobry menadżer będzie Cię lustrował pod tym kątem, a Ty nie masz szans wiedzieć jaki to kąt! Spytaj więc:

  • Jak duży jest zespół, jak blisko ze sobą współpracują? Jakiego rodzaju osób w nim brakuje? (budujesz narrację, że jesteś tym brakującym puzzlem, dając jednocześnie do zrozumienia, że grasz zespołowo).
  • Co powinnam wiedzieć o pracy tutaj / w tym zespole / na tym stanowisku przed moim pierwszym dniem? Czy mogłabyś / mógłbyś opowiedzieć mi o zadaniach / krokach milowych z pierwszego miesiąca / dwóch / trzech? Co jest według Ciebie najfajniejsze w tej pracy? (wchodzisz głębiej w temat tego, konkretnego środowiska i tego człowieka – jego / jej potrzeb i oczekiwań, a także pokazujesz, że już masz zakasane rękawy i gotowość do nauki i wsparcia, a więc rozwiązania jego / jej problemów).
mem rozmowa kwalifikacyjna doradztwo zawodowe natalia florek personal branding
Źródło: Bored Panda

Czar prysł

Wiecie, jak wszystko idzie świetnie, myślisz, że to ten / ta, motyle w brzuchu, i nagle dzieje się coś takiego, że czar, niczym bańka mydlana, pryska? Na przykład wtedy, kiedy mój kolega ze studiów poznał w klubie swój ideał – wszystko się zgadzało, wygląd, gadka się kleiła, poczucie humoru to same, ewidentnie chemia w obie strony i ona nagle mówi: „zaraz wracam, idę j**nąć szczocha”. No, nie czekał na nią jednak po czymś takim, a o swoim rozczarowaniu opowiadał jeszcze kilka dni później… Dlatego już teraz uzbrój się w kilka rzeczy, których nie wolno Ci powiedzieć na rozmowie, nie bądź taka/i jak ta dziewczyna z klubu.

Nie mów: Nienawidzę mojego obecnego / byłego szefa / pracy. Dlaczego: W ogóle najlepiej nie mówić o byłej pracy, a już na pewno nie źle. Wydajesz się wtedy niedojrzała/y i pamiętliwa/y, a do tego trudno się pewnie z Tobą pracuje. Jesteś na rozmowie o pracę, więc logiczne jest, że nie chcesz już pracować tam gdzie teraz. Przekuwaj coś, czego nie lubisz w chęć rozwoju. Użyj tej okazji na przykład do pochwalenia nowego pracodawcy (chciałabym/ chciałbym pracować w tak dużej / znanej / specjalistycznej organizacji).

Nie mów: Nie mam pytań. Dlaczego: Serio nie masz pytań?! To jesteś nieprzygotowana/y, nie zależy Ci, a oprócz tego nuda i czar pryska. Zadaj pytania z poprzedniego akapitu. Spytaj jak będzie wyglądał Twój typowy dzień. Dowiedz się więcej o kulturze organizacji, ale miej pytania!

Nie mów: Mam nadwrażliwość jelit / Mój mąż mało zarabia / Wychowuję sam trójkę dzieci Dlaczego: Jesteś tam z powodów profesjonalnych i nawet jeżeli według Ciebie ten osobisty szczegół jest istotny w kontekście pracy, to serio – nikogo to nie obchodzi. Co rekruter (i menadżer!) ma zrobić z taką informacją? Zajmą się tym , kiedy już będziesz pracownikiem, nie powoduj na własne życzenie sytuacji niezręcznej ciszy z dźwiękiem świerszczy w tle. Zadaj sobie pytanie „czy powiedziałabyś / powiedziałbyś to na pierwszej randce?” i postępuj adekwatnie.

Nie mów: Yyyy… / Nie wiem. / Denerwuję się! / [Kłamstwo – byleby coś powiedzieć] Dlaczego: Przesadzam, no może oprócz przypadku kłamania, które jest bardzo słabe. Ale szczerze wierzę, że każdą rzecz można powiedzieć na wiele sposobów. Powiedz zamiast: to ciekawe pytanie, nigdy nie zastanawiałam się nad odpowiedzią, ale pierwsze przychodzi mi do głowy… Jestem podekscytowana, zbiorę myśli i już odpowiadam. Większość pytań z rozmowy kwalifikacyjnej nie ma na celu sprawdzenia Twojej wiedzy, a sposobu w jaki myślisz, jak radzisz sobie w różnych sytuacjach, jak wygląda chemia, którą nawiązujesz z przyszłym szefem / szefową. Jako hiring manager z kilkuletnim stażem przyrzekam, że każdy z nas z otwartymi ramionami przyjmuje kogoś, kto szuka rozwiązań zamiast rozkładać ręce! 🙂

Nie mów: Ile będę zarabiać?/ Jakie są benefity? / Kiedy od Was usłyszę? Dlaczego: Nie mów nic, co mogłoby dać do zrozumienia, że już się sam/a zatrudniłeś/łaś na tym stanowisku. Pozwól, by tematy pieniędzy i benefitów poruszył przedstawiciel HR, a jeżeli tego nie zrobi, uzbrój się w cierpliwość i poczekaj na ofertę. Rekrutacja nie dzieje się w próżni – trzeba Cię wrzucić w widełki, porównać do innych kandydatów, negocjować.

mem rozmowa kwalifikacyjna doradztwo zawodowe natalia florek personal branding
Źródło: Bored Panda

No-go zone

W poszukiwaniu partnera są obszary, które pojawiają się szybko i zazwyczaj są decydujące w decyzji. Paradoksalnie są to wszystkie obszary, których nie należy w ogóle wspominać na rozmowie kwalifikacyjnej, w sposób prosty i przystępny podane na infografice poniżej.

rozmowa kwalifikacyjna o co pytac natalia florek doradztwo zawodowe personal branding

Nie poruszaj tych tematów z własnej inicjatywy, a gdy zostaniesz o któryś z nich spytana/y, posłuż się dyplomacją – to mimo wszystko bezpieczniejsza odpowiedź niż jej odmowa (chociaż wiem, że są takie sytuacje, w których odmowa to jedyne słuszne wyjście). Na przykład na pytania o rodzinę można pójść w narrację „moja sytuacja osobista w pełni pozwala mi na realizowanie obowiązków zawodowych”. Na pytanie o wiek – zazwyczaj zawoalowane pod czymś takim jak „a kiedy skończyłeś studia?” – warto odwołać się do doświadczenia, mówiąc, „studia jakiś czas temu, a zdobyte doświadczenie od tego czasu pomoże mi w szybkim wdrożeniu się w zadania”.

Jest też mnóstwo pytań, które padają na rozmowach i można do nich podejść strategicznie. Są też typowe „pułapki” z Twojego CV, które mogą się na rozmowie pojawić. Ale to już temat na inny post – dajcie znać, czy bylibyście zainteresowani.

Sztuka bycia beznadziejnym

Trochę dramatyzuję z tym tytułem, taki cklickbait 😉 Ale będzie o ponoszeniu porażek, ze szczególnym uwzględnieniem porażek na rynku pracy, a wiadomo, że to boli. *Dramatyczna pauza* – a może jednak nie? Czytaj dalej by się przekonać. (W kategorii mniejszych porażek zaliczmy fakt, że mój komputer odmawia zrobienia literki „ci – c z kreseczką”, więc jeżeli nie wyłapię, to będzie więcej obciachowych literówek niż zwykle).

ponoszenie porażek fail fast natalia florek personal branding doradztwo zawodowe kompetencje przyszłości
O ponoszeniu porażek napisano już książki, niech to zdjęcie będzie zapowiedzią dalszego tonu tego wpis :D.
Fot. Estee Janssens Unsplash

Szanse, że się nie uda są większe niż te, że się powiedzie

Statystycznie 90% start-upów się nie udaje. Ludzie ładują swoje zasoby: czas, energię, pieniądze w jakiś pomysł, który potem rynek weryfikuje i zazwyczaj nie jest to korzystne dla founderów. Co robią wtedy ci ludzie? W skrócie – strzepują kurz, rozglądają się by zobaczyć co się wydarzyło na świecie przez ostatnie kilka miesięcy (lat) kiedy byli skupieni na swoim pomyśle i nie odwracając się za siebie, idą dalej. Chwilę później angażują się w kolejny pomysł, mądrzejsi o doświadczenie. Podobnie działa coraz bardziej rozpowszechniona poza światem IT metoda zwinnego zarządzania – wprowadzam swoje rozwiązanie – działa / nie działa – ulepszam lub porzucam. Nie ma sentymentów, porażki są wpisane w ten sposób działania i tylko ponosząc je jesteśmy w stanie szybciej dojść do efektów. W ciągle zmieniającym się otoczeniu szybkość weryfikacji i wykonania jest istotniejsza niż perfekcyjny rezultat.

A teraz przejdźmy do „zwykłego świata” i tego jak my, zazwyczaj, jesteśmy nastawieni do porażki. Generalizując, osoby urodzone mniej-więcej do 1990 roku porażek nie ponoszą lub przynajmniej we własnych umysłach nie dopuszczają takiej opcji. Ciągłe dążenie do perfekcji, na ściśle wyznaczonych torach to standard. Podobnie szefowie z pokoleń boomersów, X czy Y nie bardzo są w stanie przyjąć cokolwiek poniżej 100% normy. I w momencie, w którym się posypie, jest dramat. Nikt nas nie nauczył, że to, hm, normalne. Wyobraź sobie teraz kilka najgorszych rzeczy, które mogłyby Ci się przytrafić w karierze zawodowej i załóż, że się wydarzą jedna po drugiej. Co robisz?

ponoszenie porażek fail fast natalia florek personal branding doradztwo zawodowe kompetencje przyszłości
Hasło motywacyjne na każdą drogę usłaną porażkami. Fot. Hello I’m Nik.

4 zasady ponoszenia porażki

Tak się składa, że nasi spece od agile’a i start-upów już to wiedzą i dzielą się z nami, wystarczy posłuchać. Przygotuj się na porażkę i zapewnij sobie, by była:

Szybka – nie ma żadnego powodu, by przedłużać coś co, nie działa. Ciągnąc projekt bo już zaangażowaliśmy w niego swój czas, to doprowadzimy do końca, mimo że jest kompletnie bez sensu. Wytrzymać w tej pracy, której szczerze nienawidzę, dłużej niż rok bo jak to będzie wyglądało w CV. Wierzyc, że coś się samo zmieni, pandemia się skończy, dzieci urosną, od nowego miesiąca, wtedy, kiedy schudnę… Mówi się, że nigdy nie jest dobry moment, ale to nieprawda – dobry moment jest od razu wtedy, kiedy zauważysz, że dana rzecz do niczego nie prowadzi.

Tania / bezpieczna – domyślam się, że wcześniejsze akapity mogły wywoływać trochę buntu, właśnie ze względu na aspekt finansowy. Już to widzę, jak mój szef pozwala porzucić projekt za grube bańki. Ale tak właśnie się dzieje – lepiej stracić trochę pieniędzy teraz, niż później utopić dużo więcej. Zawsze przed zaangażowaniem większych środków warto zastanowić się, czy to co robię jest faktycznie tego warte. Zdecydowanie za rzadko przyznajemy sami przed sobą, że coś nie działa tak jak powinno (albo jest po prostu bez sensu). Odpowiedzialne ponoszenie porażki zakłada eksperymentowanie, ale przy bezpiecznym podejściu do finansów.

Akceptowana – znacie na pewno 5 faz żałoby, które można tak na serio przypisać do większości dołujących wydarzeń w życiu. Zaczyna się od wyparcia, potem jest gniew i bunt, negocjacje, depresja i na koniec akceptacja. Nie odmawiam przeżywania wszystkich tych uczuć, ale mocno zachęcam do przebrnięcia do fazy 5 (gdyż wiele osób utyka gdzieś po drodze) i to jak najszybciej. Szczególne wyraźnie widać to przy stracie pracy. Na swojej drodze spotykam teraz wiele tzw. koronnych, osób, które straciły pracę w trakcie pierwszej fali i od ręki mogę wymienić całkiem sporą grupę, która nadal nie dowierza, że tamten statek już odpłynął, nie ma powrotu.

Motywująca – jeżeli już jesteście w fazie akceptacji to tak zapewne będzie, ale wydzielam osobny podpunkt, bo to ważne. To nie jest koniec świata, to nowe możliwości i nowy początek – jeżeli tak do tego podejdziesz, przyjmiesz start-upowe myślenie, to będziesz o tyle z przodu przed ludźmi bez tego mindsetu, utkniętych w fazie negocjacji albo – co gorsza – dalej twardo cisnących projekt skazany na porażkę. To super mocny fundament nie tylko dla Twojej dalszej kariery, ale także mocna i potrzebna kompetencja przyszłości.

ponoszenie porażek fail fast natalia florek personal branding doradztwo zawodowe kompetencje przyszłości mbank fail ęśąż

Uczyć się od mistrzów porażek

Jakieś pół roku temu mBank przysłał do wszystkich swoich użytkowników testowe powiadomienia push, między innymi to najbardziej urocze o treści „ęśącż”. Mnie rozbawiło, internety ogólnie też, ale sporo było głosów, że to porażka na całej linii, że bankowi nie wypada i czy tak samo nonszalancko traktują nasze przelewy. Kto nie kliknął nigdy omyłkowo „odpowiedz wszystkim” niech pierwszy rzuci kamieniem 😛 mBank podszedł do tego mistrzowsko-marketingowo, z dużym dystansem i jest idealnym przykładem oswajania porażki nr 1: humor.

W zeszłym tygodniu pisałam o tym, że nas mózg lubi się porównywać i że to niedobrze, ale odpuśćmy mu na chwilę i poczytajmy o najsłynniejszych porażkach, o milionach dolarów, które wielcy biznesu przepuścili na głupie pomysły, o eks-prezydencie jakiegoś mocarstwa, który nie wie kiedy ze sceny zejść i tego typu tematach. Wujek Google ma tego na pęczki. Nadanie perspektywy swojej sytuacji to sposób na oswajanie porażki nr 2.

Pośmialiśmy się już z innych? 😉 To teraz spójrz na siebie – zaakceptuj porażkę, nie oceniaj się zbyt surowo, zastanów się nad tym co zrobić by to jednak była okazja do nauki i pomyśl o tym, jak wcześniej znosiłaś/łeś porażki? A jak sukcesy? Widzisz – masz już odznakę radzenia sobie z tym, życie toczy się dalej. Przyjęcie, że już wiesz co robić, i że to normalna część Twojego życia, to strategia oswajania porażki nr 3. Idealna na zakończenie tego wpisu.