„Personal agility„, „rezyliencja”, „samodyscyplina połączona z odpornością na zmiany”… a fe, brzmi okropnie! Czy to kolejne korpo buzz-word, które możemy wrzucić do jednego worka z „thinking outside the box„? Nie, choć wróżka Natalia przewiduje wzrost popularności tego terminu wraz z upływem czasu, na pewno nie jest jedynie pustym, lotnym hasłem. Wojowniczo brzmiąca rezyliencja to podstawowa kompetencja przyszłości, która pozwoli na przetrwanie na rynku pracy najbliższe kilka lat 😉 Więcej w dzisiejszym wpisie!
Ten wpis jest kolejnym odcinkiem serii o kompetencjach przyszłości, czyli takich, które zwiększą szansę na stabilne miejsce pracy w rzeczywistości jutra. Dotychczas można było dowiedzieć się o co chodzi oraz o: komunikacji, kreatywności, inteligencji emocjonalnej, zarządzaniu czasem, elastyczności poznawczej, zorientowaniu na usługi i kompetencjach cyfrowych.
Rezyliencja, według wikipedii, to umiejętność lub proces dostosowywania się człowieka do zmieniających się warunków, adaptacja w stosunku do otoczenia, uodpornianie się, plastyczność umysłu, zdolność do odzyskiwania utraconych lub osłabionych sił i odporność na działanie szkodliwych czynników. Pięknie powiedziane, a ostatnia cecha – to odzyskiwanie sił – jest kluczowe w kontekście środowiska pracy i kierowania energii tam, gdzie rzeczywiście warto.
Teoria o 7 C rezyliencji
7C spisał między innymi Dr. Ginsburga, pediatra oraz ekspert rozwoju by dawać dzieciom narzędzia do radzenia sobie ze światem, dorastaniem itp. Nie wiem jak Ty, ale ja byłam kiedyś dzieckiem i w sumie niechętnie bym to powtórzyła – mam wrażenie, że ekosystem kilkulatków to organizacja z najgorszego koszmaru – brak procedur, kompetentnych przywódców, dialogu czy jasnych, powtarzalnych i sprawiedliwych zasad funkcjonowania. Dobrze więc, że Ginsburg o tym pomyślał 😉, szczególnie że dzisiejsze dzieci są historycznie najbardziej narażone na efekty niestabilnego świata.
Z mojego doświadczenia, dobre praktyki wychowawcze to (wraz z pomysłami z IT) najlepsze drogowskazy kształtowania się rynku pracy przyszłości, więc poświęć mi jeszcze kilka minut 😉
Competence (kompetencja) – umiejętność skutecznego radzenia sobie z sytuacjami stresowymi. (Więcej o tym, dlaczego porażki są yeah, a nie meh pisałam w tekście „Sztuka bycia beznadziejnym”).
Confidence (pewność siebie) – znajomość i wiara we własne mocne strony.
Connection (relacje) – budowanie i pielęgnowanie ich, ma kluczowe znaczenie do przetrwania
Character – przez Ginsberga rozumiany jako wartości, rozróżnienie dobra od zła, odwagę i chęć ciągłego udoskonalania siebie i świata w obliczu zmian
Contribution (udział) – to przełożenie postaw z poprzedniego punktu na działanie
Coping (radzenie sobie) – znajomość konkretnych narzędzi wspomagających rezyliencję: np. metod redukcji stresu
Control – poczucie sprawczości nad swoim losem
Pierwsza pomoc w rezyliencji
No dobrze, po bliższym poznaniu, okazuje się, że tajemnicza rezyliencja wcale nie jest jakąś straszną wojowniczką, a pięknym słowem, podsumowującym ważne aspekty naszego życia, o które musimy zadbać, żeby ją ćwiczyć.
I – o losie – jest to coś, o czym na pewno już słyszeliście, a ja sama pisałam o tym w cyklu Science of Well-Being czy przy okazji przeciwdziałaniu pracoholizmowi.
Ale nigdy za wiele przypominania o:
Zdrowiu fizycznym: sen, ruch, zbilansowane jedzenie
Zdrowiu psychicznym: medytacja, mindfulness, szacunek i komunikacja
Work-life balance: o tym mogę godzinami, a ostatnio wypowiadałam się również w prasie
Filozofowaniu: 😉 czyli autoanalizie, rozmyślaniu.
Wniosek jest jeden: aby móc stawić czoła zmianom, zarówno jako pracownik/pracowniczka, ale przede wszystkim jako człowiek, trzeba zbudować solidny fundament u siebie. Dzięki temu żadna zmiana, globalna pandemia czy co tam kto chce, nie będzie nam straszna.