fbpx

To czego się dziś nauczyłaś / nauczyłeś?

A wczoraj? W zeszłym miesiącu? Czy ciągle poszerzasz swoje kompetencje, uczysz się nowych rzeczy? Kiedyś to było! Kończyło się szkołę podstawową, potem liceum i już miało się kilka sprawności z wiedzy ogólnej. Człowiek szedł na studia i – teoretycznie – wychodził jako specjalista z jakiejś dziedziny. Aż się łezka w oku kręci, no ale, nie bardzo. Jeżeli masz ochotę zostać na rynku pracy i mieć na nim w miarę stabilne miejsce, czas zaakceptować proces life long learning – będziesz się uczyć przez całe życie i nigdy nie osiągniesz pełnego stanu wiedzy. Dlaczego? To po prostu niemożliwe przy tak zmieniającym się świecie.

Ten wpis jest kolejnym odcinkiem serii o kompetencjach przyszłości, czyli takich, które zwiększą szansę na stabilne miejsce pracy w rzeczywistości jutra. Dotychczas można było dowiedzieć się o co chodzi oraz o: komunikacji, kreatywności, inteligencji emocjonalnej, zarządzaniu czasem, elastyczności poznawczej, zorientowaniu na usługi, kompetencjach cyfrowych i rezyliencji.

Dlaczego life long learning jest kompetencją przyszłości?

Jak wszystko tutaj, przyczyny mogą być dwie i zazwyczaj występują w parze. Przede wszystkim głównym driverem jest, nasza serdeczna przyjaciółka, Zmiana. Każdy obszar jest aktualizowany, zmieniają się prawa, rozumienie i zakres wiedzy. Teraz jest moment, w którym jakiś cwaniaczek z publiczności mówi: a historia? Tak, historia się NIE zmienia, ale nasze nastawienie do niej już jak najbardziej tak. Niektóre zachowania, które były całkiem spoko, po analizie obecnie nie wypadają najlepiej. Ja na przykład nie chciałabym mieć „inkwizytorka” czy „kolonialistka” w CV.

Drugim bodźcem jest brak automatyzacji – ponieważ nie wiemy jaka wiedza będzie nam potrzebna, co jeszcze zostanie odkryte / zmienione, nie ma możliwości przygotowania na to maszyn, robotów czy algorytmów. Człowiek górą!

Throwback Thursday do 2004r i matury i czasów, kiedy myślałam, że jeszcze tylko 5 lat, a nie całe życie nauki mnie czeka 😉

Twoje strategie na life long learning

Life long learning jest o tyle super, że nie musisz mieć do niego żadnych predyspozycji. Po prostu nastaw się na to, że zawsze warto dowiedzieć się czegoś nowego, poszerzać swoje zainteresowania i umiejętności. Jak szukać okazji do tego?

  • aktywna postawa – kursy, szkolenia, webinary – w dobie (post)pandemicznej są dostępne bardziej niż kiedykolwiek. Wygospodaruj czas by skorzystać z niektórych z nich, a stawiam 50zł, że znajdziesz taki na insertujące Cię tematy
  • technologie są ok – staraj się używać albo przynajmniej zrozumieć najnowsze technologie. Nawet jeżeli uznasz, że TikTok nie jest dla Ciebie, koncepcja NFT jest bezsensu, a trzymanie kasy w materacu lepsze niż Bitcoin, nie możesz pozostać w tyle
  • przyjemne z pożytecznym – rozwój i wiedza nie musi, a wręcz nie powinna, dotyczyć jedynie Twojej sytuacji zawodowej. Rozwijaj się w każdym aspekcie: osobistym, społecznym czy obywatelskim.
  • zmieniaj nawyki – to, że już coś umiesz nie oznacza, że jest pozamiatane. Life long learning zachęca do uczenia się, kwestionowania, oduczania i uczenia na nowo. Przykład? Mnóstwo, ale np. zmiana w podejściu do ekologii, chociażby w żywieniu, może być jednym z nich (ziemniaczki możesz zostawić, ale zjedz mięsko kontra flexitarianism i inne, bardziej radykalne formy rezygnowania z mięsa).

To co, czego się dziś nauczysz?

Jesienna fala rozstań… czas start

25% polskich pracowników wchodzi w jesień w statusie „zupełnie niezaangażowany w pracę”. Zupełnie niezaangażowany to już chyba więcej niż słynne „pie*dolę, nie robię”. 🧐Badanie „Zaangażowanie polskich pracowników za pierwsze półrocze 2021r”, które zainspirowało mnie do tego tekstu, wieszczy falę rozstań na linii pracodawca-pracownik. Co spowodowało taki nagły zwrot akcji i co to znaczy dla Ciebie? Read on!

Ile to jest 25% niezaangażowanych pracowników

Gdyby Twoja firma była samochodem, jeździłaby na trzech kołach, a gdyby była psem, to trójnożnym. Twój ulubiony zespół muzyczny nazywałby się ABA, w roku nie byłoby lata, a mecz koszykówki kończyłby się nierozstrzygnięty po 3 kwarcie.

Ci „niezaangażowani” to ci, którzy przychodzą odbębnić swoje, jednak na około wypowiadają się źle o firmie, wykorzystają każdą okazję do zmiany pracy i nie podejmą działań naprawczych. Jeżeli czujesz się właśnie tak – to na pewno nie jesteś sam/a, a wręcz jest Was rekordowo dużo. Wspomniane badanie Kincentric mówi o tym, że nawet 41% pracowników myśli aktualnie o zmianie pracy.

fala rozstań

Powody zawodowej fali rozstań

Co takiego się wydarzyło, że wydaje się być gorzej niż kiedykolwiek? Stare, dobre oczekiwania vs. rzeczywistość.

  1. Po prawie dwóch latach w pandemii, pracownicy oswoili się już z nią, a także przekonali, że wiele rzeczy może być zrobione i zorganizowane inaczej. Jedną z kości niezgody jest na pewno to, jeżeli firma nie wychodzi z inicjatywą pracy zdalnej lub chce się z niej wycofać. Firmy, które korzystają z tego rozwiązania otrzymały nagle wielką pulę potencjalnych pracowników, bo relokacja przestała być niezbędna. Jest więc stosunkowo łatwiej o pracę w sprzyjających pracownikom warunkach.
  2. Czasy początku pandemii były też czasem dużego wsparcia pracowników, dbania o ich dobrostan psychiczny. Kiedy norma pandemiczna spowszedniała, wiele firm przestało aż tak o to dbać, a pracownicy nadal tego potrzebują.
  3. Sytuacja gospodarcza oraz inflacja wywierają presję na korektę wynagrodzeń oraz mogą być przyczyną niższej stopy bezrobocia. Chociaż wszyscy obawiali się rynku pracodawcy (a ja nawet pisałam na ten temat post, który źle się zestarzał 😉 ) – zdecydowanie lepsza ręka trafiła się pracownikom.

Jeżeli zmiana pracy jest w kwestii Twoich zainteresowań, to teraz jest na to dobry czas. Jeżeli natomiast są rzeczy w aktualnym miejscu pracy, o które chcesz zawalczyć, pracodawcy są coraz bardziej świadomi zagrożenia związanego z odejściem i/lub nieefektywnością niezaangażowanych pracowników, więc… działaj.

Osobista Rada Nadzorcza – hot or not?

Osobista Rada Nadzorcza (ORN, nie mylić z ONR 😉) to koncept, z którym spotykam się coraz częściej i nie wiem co o nim myśleć.

Na początek: czym jest Osobista Rada Nadzorcza (Personal Advisory Board)?

Jest to grupa ludzi, których się radzisz przed podjęciem kluczowej decyzji (zawodowej). Nie są to jednak tacy zwykli ludzie, których normalnie byś pytał/a (siostra, chłopak, przyjaciele), a osoby, które w Twojej dotychczasowej karierze zawodowej czymś Ci zaimponowały, czegoś nauczyły lub uzupełniają cechy, których sam/a nie posiadasz. W pewnym sensie mentorzy, ale bardziej ad hoc. Osoby, których insight pomaga w rozwijaniu Ciebie i Twojej kariery, dzięki nim przekraczasz swoje limity.

osobista rada nadzorcza
Moja Osobista Rada Nadzorcza debatuje nad stanem moich finansów. Inscenizowane 😉

Zdania są podzielone – czy tworzysz taką radę oficjalnie zapraszając do niej członków czy jednak jest to lista uformowana w Twojej głowie. Zapewne decyzja do podjęcia indywidualnie, aczkolwiek wszystkie scenariusze, które rozegrały się w mojej głowie gdy ktoś podchodzi i zaprasza były raczej 😬 niż 👍

Osobista Rada Nadzorcza – Twoi właśni Avengersi

Kogo warto mieć w ORN? Niczym Planetarianie lub, dla młodszego pokolenia, Avengersi, każdy powinien mieć supermoc. Najlepiej taką, której nie masz Ty. Na przykład:

rozbudowany network – na tym zawsze można skorzystać, a jeżeli jest on jeszcze na dodatek branżowy, skracasz sobie ilość podań ręki do uzyskania istotnych dla Ciebie spotkań lub informacji.

wyższe stanowisko / większe doświadczenie – bo to zapewne Twój późniejszy cel. Pytanie u źródła to droga na skróty!

to samo / podobne stanowisko w innej organizacji – dobry punkt odniesienia

niższe stanowisko niż Ty – dla nadania perspektywy i pokory

wiedzę z zakresu prawa / podatków / social mediów / technologii / finansów / marketingu – wiesz o co chodzi: osoby, które wiedzą dużo na potrzebny Ci w danym momencie temat

wsparcie – czy będzie to partner, rodzic czy terapeuta, ktoś kto czuwa nad emocjami i well-being też jest tutaj niezbędny

Wszystkie te osoby musisz znać osobiście i im ufać. Jednocześnie nie wyklucza to z listy na przykład podcasterów czy innych „głów z internetu”, które możesz obejrzeć, posłuchać lub poczytać gdy pali Cię jakiś problem. Jeżeli mieć już ORN to z ekspertami światowej klasy!

osobista rada nadzorcza
Wspólne działanie dla Twojego dobra. Jeszcze bardziej inscenizowane 😉

Czy Osobista Rada Nadzorcza to dziwny koncept?

O ile czerpanie z doświadczenia i wiedzy innych wydaje mi się cenną i konieczną umiejętnością, jakieś specjalne ustrukturyzowanie tego i nadanie procedur wydaje mi się sztuczne i nienaturalne. Jednak to JA. JA nie mam problemu z pytaniem, pytaniem o radę czy proszeniem o pomoc.

Widzę wartość nawykowego korzystania z Rady dla osób, które mają problem z podejmowaniem decyzji, podejmują ją w obszarze zupełnie poza ich strefą komfortu / wiedzy lub boją się zmian. Kilka słów wsparcia podparte faktami, może zdziałać cuda dla pewności siebie.

4 powody, dla których zasługujesz na awans

Nie, że nie zasługujesz na niego BEZ powodu 😉 Mnie nie musisz przekonywać, ale czasem o tym, że już czas na awans trzeba przekonać swoich przełożonych. Oto kilka niezawodnych pomysłów na to, by dobrze przygotować się do tego typu rozmowy (a potem zamówić nowe wizytówki ;).

1. Zasługujesz na awans, bo: działasz strategicznie

Strategicznie i podprogowo! Sytuacji prowadzących do potencjalnego awansu może być wiele: odejście lub awans kogoś ze stanowiska, na które aspirujesz, restrukturyzacja czy cykl ocen okresowych. Jest coś, co łączy je wszystkie: nigdy nie są spontaniczne. Twój przełożony/a, nie obudził się dziś w środku nocy i nie krzyknął „o rany! awansuję dziś Kubę / Asię / wpisz swoje imię!”. Decyzje, a także budżetowanie płac, następuje z dużym wyprzedzeniem (zazwyczaj budżet bywa „klepnięty” do końca stycznia i dotyczy zmian kadrowych i płacowych, które będą miały miejsce przez cały rok rozliczeniowy, z buforem na nagłe zwroty akcji).

jak prosić o awans i podwyżkę
Zasługujesz na awans na 100%, ale przygotuj się odpowiednio do poproszenia o niego.

To dobra i zła wiadomość. Zła, bo ciężko dyskutować z decyzjami podjętymi i przyklepanymi dawno temu, gdy masz na to czas i miejsce jedynie podczas ocen okresowych. Dobra – masz mnóstwo czasu na sygnalizowanie swojej gotowości, sugerowanie, że jak nie Ty to kto itp. Sugeruję zintensyfikować starania w okresie, gdy firma zamyka stary budżet i otwiera nowy 😉 Lub gdy ten-człowiek-którego-zastąpisz, składa wypowiedzenie.

Dobór odpowiedniego momentu jest kluczowy, bo chcesz być na short-liście, wtedy kiedy zapadają decyzje. Jeżeli zasygnalizujesz gotowość dopiero na rozmowie okresowej lub gdy koleżanka na ostatnich nogach odbiera od Was prezentową wyprawkę dla maluszka, zakład o pistacjowego ptysia z Ms. Mellow, że będzie już po ptakach.

2. Zasługujesz na awans, bo: jesteś najlepszy/a

Nie jesteś jednak jedyny/a w puli i na pewno ne jesteś jedyny/a, który tak o sobie myśli. Często, gdy dochodzi do rozmowy o podwyżkach i awansach, chętny do tego pracownik pyta, co może zrobić by na owy awans zasłużyć. Według mnie takie działanie jest błędne. To znaczy, jasne, można pytać, a potem dostać dodatkowe zadania by udowodnić, że jest się ok. Pracować niejako na wyższym stanowisku, ale bez nazwy i bez kasy. Fail.

Ponieważ, jak już wiemy, działamy strategicznie, strategicznie wiemy też jakiego typu cechy, zadania i działania są potrzebne i wykonywane na stanowisku, na które aspirujemy. Nikt nie musi Ci tego mówić i nie musi być sytuacji, w której obwieszczasz: „halo, uwaga, od teraz robię więcej, bo chcę awaaaansss!”

Jesteś najlepszym wyborem, bo:

a) zagadujesz podprogowo na ten temat i sygnalizujesz, że to dobry pomysł w odpowiednim momencie

b) już teraz, nieproszony/a wykazujesz się inicjatywą i zaangażowaniem, walidując tę tezę i zbierając amunicję…

jak prosić o awans i podwyżkę
W Twoich rękach by zobaczył/a!

3. Zasługujesz na awans, bo: masz na to dowody

…która doprowadza nas do punktu nr 3. Mamy odpowiedni moment i odpowiedni mindset, teraz trzeba zebrać twarde fakty, by móc podeprzeć swoje plany konkretami.

Po pierwsze, już możesz powiedzieć o wykonywaniu obowiązków wykraczających poza Twoje stanowisko.

Po drugie, pracując zbierasz konkretne liczby potwierdzające Twoją superowość . Chodzi o to, co zawsze – pieniądze. W jaki sposób Twoje działanie wpłynęło na cel firmy? Usprawniłaś jakiś proces, który pozwolił zaoszczędzić czas, a tym samym hajs? Znegocowałeś ceny o x% co równa się dziesiątkom milionów dolarów?

Po trzecie, mając tak konkretne dowody oparte w swojej pracy, odsuwasz na bok czynnik osobowy. Wiesz, że nie jesteś jedyną osobą w zespole, zapewne nie tylko Ty zbroisz się do awansu. Twoje argumenty pozostają jednak całkowicie w sferze biznesu, a wiedz, że to rzadkość.

4. Zasługujesz na awans, bo: potrafisz o tym mówić

Jest odpowiedni moment, grunt jest przygotowany, a w dłoni dzierżysz argumenty. Teraz czas na oficjalną rozmowę z decydentami. Wybierz moment wystarczająco wczesny, by oficjalne decyzje jeszcze nie zapadły, jednak po tym jak minie trochę czasu od Twojego podprogowego przygotowywania 😉 Zaplanuj rozmowę, znajdź salę i wolne pół godziny przełożonego. To zbyt poważne sprawy by się łapać na korytarzu.

jak prosić o podwyżkę i awans
Jesteśmy przygotowani na najtrudniejsze pytania!


Gdy już przedstawisz o co chodzi, wyłuszczysz swoje argumenty, dorzuć jeszcze posypkę z:

Planów – jak widzisz siebie na tym stanowisku. Może masz już pomysł na jakieś usprawnienia, oszczędności, nowości?

Samorozwoju – tak, celem jest zdecydowanie pokazanie Twojej wybitności i nie możliwości zastąpienia, jednak jeżeli sam/a powiesz o rejonach, w których widzisz możliwość poprawy i chęć nauki, Wasze spotkanie nabiera dodatkowego, korzystnego dla Ciebie wymiaru

Zrozumienia – jak nie zapytasz, to pewnie nie dostaniesz, jednak bądź też przygotowany/a, że nawet gdy zapytasz, możliwe, że nie dostaniesz. Nie musi się to wiązać z Tobą, jest wiele powodów, dla których tego typu prośby są odrzucane. Nawet jeśli awans i podwyżka nie nastąpi teraz to Twoje przygotowanie do rozmowy oraz pozytywne i rozumiejące nastawienia do możliwości odmowy na pewno punktują na przyszłość.

Koniec świata w kilku szybkich krokach

Ach, maski – pomyślał z nostalgią, poprawiając hełm swojego skafandra. No, ale nie mógł narzekać, bo w przeciwieństwie do większości, nadal żył i miał się całkiem nieźle. Jest w końcu Białym Mężczyzną, a ci zawsze spadają na cztery łapy, tak jak koty.

Hm, koty, ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta, co to było?…

Dzisiejszy dzień nie był zły, nie spotkał żadnego dzieciaka, który wypominał mu, że aktualny stan planety to wina decyzji jego pokolenia. Naprawdę, te dzieciaki, szkoda, że już nie mają rodziców, którzy mogliby im natłuc. Nakłaść do głowy, że wolny rynek, że zysk, że globalne ocieplenie to wymysł… i co tam jeszcze wtedy mówili, teraz to, tak to można ująć , NIEISTOTNE z perspektywy zaistniałych wydarzeń.

Tak, dzień nie był też zły, bo – to sekret – udało mu się trochę zrelaksować, znalazł źródło i przypomniał sobie klasyk z przed lat: platformę streamingową. Każdy mógł kiedyś oglądać co chce i o czym chce. Nie wiedział co wybrać, WSZYSTKO było sprzeczne z obowiązującym dogmatem. Aż serce zabiło mocniej!

Nie było to ani łatwe do zorganizowania, ani tanie – o nie, tanie nie było na pewno! – ale nie było NIEMOŻLIWE, jest w końcu Białym Mężczyzną, uprzywilejowaną od setek pokoleń grupą. Westchnął. Jak to jest, że niektórzy narzekają? Nie radzą sobie? Dlaczego ci inni ludzie ciągle chcą się z nim szarpać o więcej, o inaczej…

Nigdy tego nie zrozumie.

Leksykon odpoczynku – workation, sabbatical… i inne magiczne możliwości

Urlop – to pięcioliterowe słowo w ogóle nie wyczerpuje już opcji odpoczynku, które daje Ci aktualny rynek pracy. Czy wiesz jakie jeszcze masz możliwości? Czy znasz znaczenie takich słów jak workation czy sabbatical? Zainspiruj się dzisiejszym postem-słownikiem różnych form odpoczynku.

Terminologia odpoczynku

Sabbatical – to dłuższa (minimum kilkomiesięczna) przerwa w pracy na… co chcesz. Znam kogoś, kto wyjechał w podróż dookoła świata i inną osobę, która postanowiła doić kozy w Portugalii. Czym się różni od, hm, rzucenia papierami? Tym, że cały czas jesteś pracownikiem_pracowniczką tej samej organizacji, tylko znikasz na kilka miesięcy realizować swoje marzenia. Haczyk? Wiele polskich firm w ogóle nie oferuje czegoś takiego, a jeśli już, to tylko kluczowym pracownikom, w których już wiele zainwestowano. Urlop sabatowy zazwyczaj nie zalicza się do urlopów płatnych i udzielenie go to jedynie dobra wola Twojego pracodawcy.

Staycation – nie chodzisz do pracy, ale też nigdzie nie wyjeżdżasz. Nie, nie jest to elegancko ujęte bezrobocie, a świadoma decyzja poświęcenia swoich dni urlopowych na czas wolny spędzony w domu.

Urlop – przysługujący Ci ustawowo czas, podczas którego inni członkowie Twojego zespołu mają więcej pracy niż normalnie, a Ty możesz ich dodatkowo wkur*iać zdjęciami z serii „w poniedziałek o 9”

workation
Zdjęie z serii: poniedziałek, 9 rano

Urlop macierzyński / ojcowski / rodzicielski – sprawdzam Waszą czujność. Choć wczesne rodzicielstwo pod wieloma względami przypomina pełne odpinki czasy studenckie (nieprzespane noce, ciągle się chodzi obrzyganym…), to wiadomka, że ten czas w życiu i słowo „odpoczynek” nigdy nie byli na tej samej imprezie.

Workation – połączenie work i vacation, co nie brzmi zbyt zachęcająco, ale jak wiadomo, wszystko zależy od podejścia i proporcji. Pod tym hasłem kryje się mocny trend korzystania z przestrzeni co-workingowej lub opcji hot-desk w obrębie różnych filii własnej organizacji na całym świecie. Pandemia z jednej strony podcięła opcję podróżowania, a z drugiej wręczyła naręcze argumentów za pracą zdalną, więc nie wzruszaj tak szybko ramionami, że to nie dla Ciebie.

workation
Ciekawe, jak z wi-fi?

Porozmawiajmy o odpoczynku

47% pracowników denerwuje się, gdy chcą poprosić przełożonych o urlop. Wiecie, ten zwykły, z 26-dniowej puli przysługującej nam na etacie. Jak więc podejść do rozmowy, gdy chcemy zakomunikować kilkumiesięczną nieobecność (sabbatical) lub chęć pracy z Kuala Lumpur (workation)?

  1. Fakty – przygotuj sobie informacje dotyczące Twoich planów – daty, jak sobie wyobrażasz komunikację (lub jej brak), aktualny status projektów, zastępstwa itp.
  2. Motywacje – przedstaw kilka (znowu) faktów, które kryją się za taką, a nie inną, potrzebą odpoczynku. Jak taki wyjazd zmieni Ciebie, jako człowieka?
  3. Zasługi – ponieważ na tego typu urlopy łatwiej się zgodzić dla osoby, która wniosła coś do firmy, miej w zanadrzu listę zasług 😉
  4. Czas – zaplanuj tę rozmowę z wystarczającym wyprzedzeniem, by dać przełożonym czas na przemyślenie sytuacji, ale także na odpowiednie ułożenie procesów i obowiązków przed Twoim wyjazdem
  5. Plan B – co zrobisz, jeśli odpowiedź będzie odmowna? Czy masz jakąś, bardziej akceptowalną dla przełożonych, mini-wersję tego wyjazdu w głowie? A może jest to dla Ciebie na tyle ważne, że odmowa = rezygnacja z pracy? Niezależnie od tego, warto poznać powód odmowy – w moim doświadczeniu często było nim to, że nikt wcześniej nie prosił o taką możliwość i nowość sytuacji powodowała lęk menadżerów.

Przetrwają najsilniejsi – rezyliencja jako kompetencja przyszłości

Personal agility„, „rezyliencja”, „samodyscyplina połączona z odpornością na zmiany”… a fe, brzmi okropnie! Czy to kolejne korpo buzz-word, które możemy wrzucić do jednego worka z „thinking outside the box„? Nie, choć wróżka Natalia przewiduje wzrost popularności tego terminu wraz z upływem czasu, na pewno nie jest jedynie pustym, lotnym hasłem. Wojowniczo brzmiąca rezyliencja to podstawowa kompetencja przyszłości, która pozwoli na przetrwanie na rynku pracy najbliższe kilka lat 😉 Więcej w dzisiejszym wpisie!

Ten wpis jest kolejnym odcinkiem serii o kompetencjach przyszłości, czyli takich, które zwiększą szansę na stabilne miejsce pracy w rzeczywistości jutra. Dotychczas można było dowiedzieć się o co chodzi oraz o: komunikacji, kreatywności, inteligencji emocjonalnej, zarządzaniu czasem, elastyczności poznawczej, zorientowaniu na usługi i kompetencjach cyfrowych.

Rezyliencja, według wikipedii, to umiejętność lub proces dostosowywania się człowieka do zmieniających się warunków, adaptacja w stosunku do otoczenia, uodpornianie się, plastyczność umysłu, zdolność do odzyskiwania utraconych lub osłabionych sił i odporność na działanie szkodliwych czynników. Pięknie powiedziane, a ostatnia cecha – to odzyskiwanie sił – jest kluczowe w kontekście środowiska pracy i kierowania energii tam, gdzie rzeczywiście warto.

rezyliencja w pracy
Romantyczne zdjęcie drzewa o zachodzie słońca wspomnieniem mojego urlopu, ale także symbolem rezyliencji i ciągłego odradzania. Fot. Dorota Powirska

Teoria o 7 C rezyliencji

7C spisał między innymi Dr. Ginsburga, pediatra oraz ekspert rozwoju by dawać dzieciom narzędzia do radzenia sobie ze światem, dorastaniem itp. Nie wiem jak Ty, ale ja byłam kiedyś dzieckiem i w sumie niechętnie bym to powtórzyła – mam wrażenie, że ekosystem kilkulatków to organizacja z najgorszego koszmaru – brak procedur, kompetentnych przywódców, dialogu czy jasnych, powtarzalnych i sprawiedliwych zasad funkcjonowania. Dobrze więc, że Ginsburg o tym pomyślał 😉, szczególnie że dzisiejsze dzieci są historycznie najbardziej narażone na efekty niestabilnego świata.

Z mojego doświadczenia, dobre praktyki wychowawcze to (wraz z pomysłami z IT) najlepsze drogowskazy kształtowania się rynku pracy przyszłości, więc poświęć mi jeszcze kilka minut 😉

Competence (kompetencja) – umiejętność skutecznego radzenia sobie z sytuacjami stresowymi. (Więcej o tym, dlaczego porażki są yeah, a nie meh pisałam w tekście „Sztuka bycia beznadziejnym”).

Confidence (pewność siebie) – znajomość i wiara we własne mocne strony.

Connection (relacje) – budowanie i pielęgnowanie ich, ma kluczowe znaczenie do przetrwania

Character – przez Ginsberga rozumiany jako wartości, rozróżnienie dobra od zła, odwagę i chęć ciągłego udoskonalania siebie i świata w obliczu zmian

Contribution (udział) – to przełożenie postaw z poprzedniego punktu na działanie

Coping (radzenie sobie) – znajomość konkretnych narzędzi wspomagających rezyliencję: np. metod redukcji stresu

Control – poczucie sprawczości nad swoim losem

rezyliencja w pracy
To też z urlopu – kamienne kręgi, które przetrwały w dobrej energii setki lat – fajnie 😀 Fot. Dorota Powirska

Pierwsza pomoc w rezyliencji

No dobrze, po bliższym poznaniu, okazuje się, że tajemnicza rezyliencja wcale nie jest jakąś straszną wojowniczką, a pięknym słowem, podsumowującym ważne aspekty naszego życia, o które musimy zadbać, żeby ją ćwiczyć.

I – o losie – jest to coś, o czym na pewno już słyszeliście, a ja sama pisałam o tym w cyklu Science of Well-Being czy przy okazji przeciwdziałaniu pracoholizmowi.

Ale nigdy za wiele przypominania o:

Zdrowiu fizycznym: sen, ruch, zbilansowane jedzenie

Zdrowiu psychicznym: medytacja, mindfulness, szacunek i komunikacja

Work-life balance: o tym mogę godzinami, a ostatnio wypowiadałam się również w prasie

Filozofowaniu: 😉 czyli autoanalizie, rozmyślaniu.

Wniosek jest jeden: aby móc stawić czoła zmianom, zarówno jako pracownik/pracowniczka, ale przede wszystkim jako człowiek, trzeba zbudować solidny fundament u siebie. Dzięki temu żadna zmiana, globalna pandemia czy co tam kto chce, nie będzie nam straszna.

Ludzie są różni – serial „Role w zespole”

Natalia „Ludzie są różni” Florek, tak będzie wyryte na moim nagrobku, jeżeli tylko nie wyjdzie opcja z zostaniem drzewem. Nie wiem ile razy powiedziałam to w swoim życiu, ale zupełnie szczerze wierzę, że jest to absolutna podstawa tworzenia relacji międzyludzkich, komunikacji oraz świadomości swojego wizerunku (zawodowego). A dziś będzie o stopień wyżej – o tym, że ludzie są różni, a środowisko zawodowe, niczym maszyna losująca lotto, randomowo łączy ich w zespoły o wspólnym celu.

Jak ogarnąć swoją rolę w zespole? Zapraszam na dzisiejszy, całkowicie (no prawie) nienaukowy tekst 😀

Z czego wynikają role w zespole?

No co Ty, Florek, o czym Ty w ogóle do mnie rozmawiasz, oczywiście że z…

  1. zadań
  2. doświadczenia
  3. stanowiska
  4. predyspozycji (post poświęcony poznaniu ich jest tutaj)
  5. wszystkie powyższe

Jest też multum teorii analizujących jak te aspekty oddziałują na siebie nawzajem: kolory osobowości, Belbin, teoria uzupełniania talentów… polecam zainteresowanym zgłębienie o co chodzi.

Ja jednak zadam Ci ważniejsze pytanie: jaki jest Twój ulubiony serial? (albo, jeżeli jesteś mną, jakie jest Twoje 16 ulubionych seriali, na które poświęcasz tak zawstydzająco dużo swojego czasu?)

Byc Moniką do Twojego Rossa

Pomyśl o zespole, w którym pracujesz, jak o obsadzie serialu. Tak, każde z Was zostało obsadzone w jakiejś roli, bo spełniło mniej lub bardziej formalne kryteria ku temu i teraz, wspólnie dążąc do „jak największej oglądalności” robicie swoje.

Dobry zespół jest kluczem do sukcesu. O, tak jak oni. Źródło: HBO Polska Instagram

Pomyśl teraz o tym serialu, który lubisz. Czy mam rację mówiąc, że lubisz go między innymi dlatego, że jest dobrze zagrany? Że czuć chemię między odtwórcami głównych (a w dziełach naprawdę dobrych, również drugoplanowych) ról? Dobrym przykładem jest tutaj spotkanie po latach bohaterów „Przyjaciół”, które idealnie pokazuje jak dobry był z nich team te 20 lat temu i – zpaewne – dlaczego osiągnęli taki sukces.

Teraz będzie smutno. Pomyśl o serialu, w którym wymienia się znaczna część obsady albo kluczowy bohater_ka znika/ginie. Czasem to super zabieg stylistyczny, ale częściej nowa dynamika wymaga przyzwyczajenia się. Tak wygląda zespół po zmianie w obsadzie. Hej, to byłby zupełnie inny program gdyby Cersei Lannister grała Rebel Wilson!

Role w zespole – strategie

Przede wszystkim – nie przyzwyczajaj się, ale doceń kiedy chemia jest na poziomie Friendsów, Mare z Easttown czy nawet, serio dziwię się, że to piszę, New Amsterdam.

Wiedz jaka jest Twoja rola – czy jesteś bardziej od „team spirit” czy od dyscypliny i dokańczania projektów. A może tego i tego? Jaka by nie była – graj ją i graj na swoich mocnych stronach.

Rodzina, która robi sobie straszne rzeczy, ale obsada i ich chemia 11/10 – cel osiągnięty. Źródło: Succesion Instagram

Obserwuj innych i zastanów się, kogo Wam brakuje. Czy jesteście jak dzieciaki ze Stranger Things bez Dustina? Warto o tym wspomnieć i mieć wpływ na kolejne decyzje rekrutacyjne, wszak różnorodność zawsze podnosi efektywność.

Dobra drużyna to podstawa sukcesów (serio, już nie o serialach, ale zbilansowany zespół jest bardziej efektywny – true story!), więc staraj aktywnie działać by być częścią właśnie takiego castu!

Milczenie jest złotem czyli introwertyk w pracy

Od razu mówię, ja na skali ekstra-intro ląduję tak gdzieś w okolicach 85-90% w rejonach ekstrawertyzmu, więc, jak czasem miewają ekstremalni ekstrawertycy, nie znam się, ale się wypowiem 😉 A wypowiem się o introwertykach w pracy. Dlaczego? Bo bycie intro bierze szturmem środowisko pracy, jak TikTok bierze media społecznościowe.

Introwertyk w pracy - mem
Introwertycy w pandemii. Żródło: Introvert Memes

Nieoczekiwana zamiana miejsc

Chcąc nie chcąc, przynajmniej według memów, każdy z nas przyjął styl życia introwertyka w okresie marzec-maj 2020 podczas największego, pandemicznego lockdownu. Wysyp memów i w ogóle dyskusji na ten temat doprowadził do czegoś zadziwiającego: introwertycy znaleźli się w centrum uwagi, a ekstrawertycy zauważyli, że wbrew przed-pandemicznym przekonaniom, od introwertyków można się wiele nauczyć.

Nie zawsze tak było, a introwertyk, szczególnie w zespole ekstrawertyków, był pracownikiem, hm, kłopotliwym. Oto dlaczego:

Introwertycy w pracy - mem
Mnie śmieszy. Źródło: Bored Panda
  1. Osoby ciche, nie nawiązujące licznych relacji biurowych, często z automatu dostają etykietę wywyższających się lub dziwaków. Lub, a jak, wywyższających się dziwaków.
  2. Introwertycy pracują najlepiej w pojedynkę, mając czas i przestrzeń na przemyślenia. Jest to coś trudnego do zagwarantowania w open spacie czy w pracy z zespołem.
  3. Wyrażanie poglądów, potrzeb czy pomysłów przychodzi im z trudem, szczególnie na forum. Dla większości, czyli ekstrawertyków, szczególnie w typie przywódczym i w środowisku zawodowym, nie ma czasu na specjalne traktowanie, a już na pewno na czekanie na input od introwertyka.
  4. Introwertyk, generalizując, to kot w worku. Owszem, można podczas rekrutacji, a potem w działaniu, sprawdzić kompetencje tej osoby, ale kim jest, co ją motywuje i jaki jest klucz do zbudowania relacji to kwestia włożenia dodatkowej pracy, gdyż kot w worku przychodzi bez instrukcji.
  5. Praca introwertyka jest często trudna do oceny. Ponieważ nigdy sam/a się nią nie pochwali ani nie uwypukli swojego udziału w projekcie grupowym, menadżer/ka może zwyczajnie w świecie nie wiedzieć z jakim pracownikiem ma do czynienia.

Czego nauczy Cię introwertyk?

Jak lubię mawiać, ludzie są różni i ostatnią rzeczą, którą robię i do której namawiam jest próba zmiany siebie w kogoś innego. Jednocześnie, właśnie DLATEGO, że ludzie są różni, możemy się wzajemnie od siebie uczyć, a prawdziwie silne zespoły zbudowane są z osobowości różnych typów. Oto kilka rzeczy, które wnoszą introwertycy, które stały się, o ironio, globalnym i rozpoznawalnym trendem:

Źródło: Bored Panda
  1. Uważność – obserwując, słuchając i milcząc, introwertycy widzą często więcej i lepiej. Dotyczy to nie tylko sytuacji na około, ale także wgląd wewnątrz. (To jest właśnie to, co zadziało się z – wow – całym światem, gdy zaczęliśmy zmieniać priorytety na początku pandemii i właściwie stało się new normal).
  2. Analiza – a dokładniej czas na zebranie i formułowanie myśli. Jeżeli tylko będzie na to przestrzeń, często okazuje się, że ta jedna riposta czy ten jeden pomysł w zupełności wystarczą lub zrobią robotę w odsianiu rzeczy niepotrzebnych. Pomyśl o tym zanim podejmiesz decyzję!
  3. Odmowa – jedną z potwierdzonych cech introwertyków jest to, że łatwiej jest im odmówić lub zrezygnować z czegoś. Wynika to ze stawiania czasu z samym sobą na pierwszym miejscu, świadomości swoich potrzeb i uczuć, a także chęci uniknięcia dużej liczby bodźców.
  4. Akceptacja – popularnym żartem wśród introwertyków jest nabijanie się ze wszystkich poradników, pisanych przez ekstrawertyków, by intro stali się bardziej jak ekstra. A oni zupełnie nie widzą takiej potrzeby! Akceptacja siebie i różnic to prawdziwa supermoc, którą warto przyswoić.

Instrukcja obsługi (dla) introwertyka

Gwarancją sukcesu w pracy i współpracy z introwertykiem, a także wyzwolenie jego/jej/Twojego potencjału jest uszanowanie wspomnianych wyżej różnic i odpowiednie dostosowanie komunikacji by zmaksymalizować punkty przyjaźni. Oto jak:

  1. Introwertyczne BHP – zapewnij introwertykowi przestrzeń do odcięcia się (np. w open space dobrze by było posadzić taką osobę w najmniej eksponowanym miejscu, na pewno nie na tzw. „trakcie towarzyskim”), nie zaskakuj go/jej spontanicznymi spotkaniami za pięć minut w kalendarzu, nie wywołuj na forum do odpowiedzi. W zamian poproś taką osobę mailowo o jej input w spotkanie lub spotkaj się z nią 1 na 1. Miej agendę spotkań i trzymaj się jej.
  2. Small-talk – introwertyka nie bardzo to interesuje, więc nie bądź zaskoczona/y gdy nie podłapie gadki o pogodzie czy weekendzie na początku spotkania. Pytania, które mają charakter otwierająco-zaczepny i na celu lepsze poznanie tej osoby mogą zostać odebrane jako zbyt osobiste, trzymaj się więc bezpiecznych rejonów. Gdy introwertyk / introwertyczka przestanie mówić, policz w głowie do 3 zanim zaczniesz odpowiadać – może być tak, że dopiero w ten sposób pozwolisz mu / jej PRAWDZIWIE dokończyć myśl.
  3. Fakty – w bezpiecznej przestrzeni, cichej, podczas wcześniej umówionego spotkania, pozwól introwertykowi / introwertyczce trzymać się faktów i opowiedzieć Ci jaką rolę odegrał/a w tym projekcie.
Introvert Memes Memy o introwertykach
Źródło: Bored Panda

Każdy z nas jest gdzieś na skali ekstra i introwertyczności, a na dodatek, przesuwa się po niej w zależności od wielu czynników. Hej, nawet ja miewam dni, w których książka, wino i okład z kota w cichym, pustym domu, to najlepszy sposób spędzania czasu. Najważniejsze jest uświadomienie sobie, że tak jest i dostosowanie prędkości i głośności do tych, którzy sami pewnie nie powiedzą, że jest za głośno i za szybko.

Gdy telefon milczy – ghosting w rekrutacji

Pamiętasz jak myślałaś_łeś, że na randce było świetnie, chemia, motylki? A potem cisza? Co tam, że telefon nie dzwoni, ale nie ma nawet biedackiej emotki na messengerze! Nic. Tak. Jakbyś. Nie. Istniał_a. Welcome to ghosting – pojęcie wzięte z randkowania i tinderowania, które przeniosło się w świat rekrutacji i ma się świetnie.

Ghosting 1.0

Termin „ghosting” czyli traktowanie drugiej strony tak, jakby przestała istnieć (wiecie, stała się duchem, umarła, zniknęła… you get it) po nawiązaniu jakiejś, dwustronnej relacji pojawił się w HR-ach, tak jak wiele rzeczy, za sprawą informatyków.

ghosting w rekrutacji
Nie, żaden z tych maili nie jest od rekrutera…

Był taki czas, kiedy ssanie na rynku pracy IT było tak duże, że kandydaci przebierali w ofertach. Pracowało się na szóstym piętrze, pukało się do biura na siódmym, negocjowało stawkę i można było tak sobie przeskakiwać z piętro na piętro, coraz wyżej, z coraz wyższą pensją.

Po forach HR-owych krążą opowieści o tym, jak kandydaci masowo nie odpowiadali na maile i telefony rekruterów po tym, jak kwalifikowali się do kolejnych etapów. O tym, jak nie przychodzili NIGDY do pracy, mimo że wszystko było dogadane. Jak – i to jest coś, co jest dla mnie tak niewyobrażalne, że chyba skrycie marzę o tym, by być kiedyś w takiej sytuacji, nie ważne z której strony – w trakcie rozmowy o pracę odbierali telefony od innego pracodawcy i, nie kończąc spotkania, opuszczali je bez słowa.

Boom. HRowcy załamywali ręce, rwali włosy, co tu robić, co tu robić. Kandydacie nas ghostują, nie ma kto rabotać, a nawet jak przyjdzie, to zaraz pewnie sobie pójdzie…

Rynek pracodawcy robi nowe rozdanie

(Jak sobie z tym poradzono? Wdrożono programy budujące więź, zachęcające pracowników do pozostania w firmie na dłużej. Rynek trochę się nasycił. Jak w każdej bajce o popycie i podaży, niewidzialna różdżka rynku zadziałała i problem rozwiązał się sam).

ghosting w rekrutacji
Ghosting w rekrutacji wywołuje frustrację i niechęć.

Nadszedł też rynek pracodawcy. Pandemia, wzmagająca ostrożność w rekrutowaniu. I Wróżka Niewidzialna Ręka Rynku znów zaczęła bawić się suwakami: teraz podaż pracowników / kandydatów (z wielu branż) zaczęła znacznie przekraczać popyt. I co się stało?

HRowcy masowo przestali odpowiadać na maile i zgłoszenia kandydatów i kandydatek. Ghosting przeszedł na drugą stronę i ma się świetnie. Z czego wynika?

Jest ktoś lepszy – tak jak w randkowaniu, bywa. Z racji znacznej podaży, a także ograniczonej liczbie godzin w dniu, rekruterzy wolą poświęcić swój czas bardziej obiecującym kandydatkom i kandydatom.

Zwrot akcji – rekrutacja może jeszcze trwać, mogą nad Tobą debatować albo zakończyli ją z sobie tylko znanych powodów (restrukturyzacja, zmiany kadrowe wewnątrz działu).

Nie umiesz czytać – mogło być tak, że nie dopełniłaś_łeś jakiś formalności i dokonałaś_łeś autosabotażu. Na co im ktoś, kto na tym etapie nie wykonuje poleceń?

Nie potrafią dawać feedbacku – jeżeli się nie odezwą przez dłuższy czas, domyślisz się, że dzieci z tego nie będzie, a sami nie będą musieli sprzedać Tobie, ani innym odrzuconym osobom, złych wiadomości

Ghosting zarówno w wykonaniu kandydatów jak i rekruterów, spowodowany jest przede wszystkim chęcią zaoszczędzenia czasu. I o ile nie przewidzisz czy staniesz się jego „ofiarą”, warto zawsze dobrze przygotować się do rozmowy, spełnić wszystkie oficjalne wymagania i instrukcje i, w razie wątpliwości, zatelefonować lub napisać do HR.

Możesz też się podnieść, otrzepać i iść dalej – może piętro wyżej czeka pracodawca, który bardziej szanuje swoich potencjalnych pracowników?