Ach, maski – pomyślał z nostalgią, poprawiając hełm swojego skafandra. No, ale nie mógł narzekać, bo w przeciwieństwie do większości, nadal żył i miał się całkiem nieźle. Jest w końcu Białym Mężczyzną, a ci zawsze spadają na cztery łapy, tak jak koty.
Hm, koty, ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta, co to było?…
Dzisiejszy dzień nie był zły, nie spotkał żadnego dzieciaka, który wypominał mu, że aktualny stan planety to wina decyzji jego pokolenia. Naprawdę, te dzieciaki, szkoda, że już nie mają rodziców, którzy mogliby im natłuc. Nakłaść do głowy, że wolny rynek, że zysk, że globalne ocieplenie to wymysł… i co tam jeszcze wtedy mówili, teraz to, tak to można ująć , NIEISTOTNE z perspektywy zaistniałych wydarzeń.
Tak, dzień nie był też zły, bo – to sekret – udało mu się trochę zrelaksować, znalazł źródło i przypomniał sobie klasyk z przed lat: platformę streamingową. Każdy mógł kiedyś oglądać co chce i o czym chce. Nie wiedział co wybrać, WSZYSTKO było sprzeczne z obowiązującym dogmatem. Aż serce zabiło mocniej!
Nie było to ani łatwe do zorganizowania, ani tanie – o nie, tanie nie było na pewno! – ale nie było NIEMOŻLIWE, jest w końcu Białym Mężczyzną, uprzywilejowaną od setek pokoleń grupą. Westchnął. Jak to jest, że niektórzy narzekają? Nie radzą sobie? Dlaczego ci inni ludzie ciągle chcą się z nim szarpać o więcej, o inaczej…
Nigdy tego nie zrozumie.